środa, 10 kwietnia 2013

2. "Unmistakably pathetic indeed they were"



            Joanna umieściła starannie złożone ubrania, które mama obiecała jej pomóc zapakować do walizki (czego nie zrobiła), na górnej szufladzie, która została jej przydzielona. Ceremonia powitania miała odbyć się za około 45 minut, ale jej się nie śpieszyło. Jej powieki wydawały się być, jak grube zasłony, krzyczące, aby je zamknąć.

Opiekun stanął patrząc na wszystkie dziewczyny, znajdujące się w pokoju.

- Dobra, teraz upewnijcie się, że wasze ubrania są w dobrych miejscach, aby ich nie pomieszać. Szuflady górne są na czyste ubrania, a dolne – na brudne. Pod koniec każdego tygodnia opróżniamy dolne szuflady i zabieramy brudne ubrania do prania. – Joanna westchnęła. Powtórzyli im to już po raz piąty. Wiek wszystkich dziewczyn wahał się od czternastu do szesnastu lat, więc to nie był dla nich trudne, aby już to zapamiętać.

- Używasz jej? – Joanna uniosła głowę, aby spojrzeć na Blondynkę, wskazującą szufladę powyżej niej. Jej oczy były idealnie pomalowane eyelinerem i tuszem, co idealnie pasowało do całkiem niebieskich tęczówek dziewczyny. Grey pokręciła głową, co wywołało uśmiech na twarzy nieznanej jej dziewczyny.

- Dzięki! – rozpromieniła się. – Jestem Ally.

- Joanna. – Odpowiedziała, uśmiechając się bez entuzjazmu, nie dlatego, że nie chciała, była po prostu tak wyczerpana długą jazdą samochodem.

Ally zaczęła wyciągać ubrania z walizki i układać je w szufladzie. Dziewczyna miała bardzo dużo różnych ubrań. Szorty, spódniczki, spodnie, bezrękawniki, kostiumy kąpielowe, biustonosze… To była spektakularna różnica, w porównaniu z kolekcją Joanny. W jej szafie znajdowały się jedyne dzwony (bo rurki są zbyt ciasne!) i swetry. Cały czasu czuła się, jak ropucha, stojąca w linii z pięknymi kobietami. Joanna skierowała wzroku na kilka nieznanych jej przedmiotów. Spojrzała na metalową puszkę z duszą rozpylającą, położoną wraz z jasną torbą, która zawierała kosmetyki oraz dwie wtyczki do urządzeń. Jedna miała przymocowany do siebie długi kawałek metalu, wyglądający, jak uchwyt. Druga była również długa i posiadała ten sam typ metalu, przymocowany do siebie, jednak była ona zamknięta na klamrę.

Co, w imię Boga?

- Co to jest? – zapytała, wskazując na pierwsze narzędzie , które zobaczyła. Przeczytała całą serię Harrego Pottera i przypominało jej to magiczną różdżkę. Nie śmiać się.

Alison spojrzała na nią z nad składanych dżinsów.

- Co? To? – zapytała wskazując tym samym na tę samą rzecz, o którą chodziło Brunetce.


No oczywiście.


Joanna przytaknęła, lekko się wahając. Nie chciała wyjść na dziwadło już pierwszego dnia obozu. Wyraz twarzy dziewczyny był zarazem zrelaksowany i lekko zdziwiony, na szczęście.

- Och, to lokówka. Ty nie masz? – zapytała nonszalancko.

- Nie, moi rodzice nie pozwalają mi niczego używać na włosy. – Joanna odpowiedziała nieśmiało. To była prawda. Jeśli złapaliby ją na prostowaniu lub lokowaniu włosów, zabiliby ją. Czuła, jakby chcieli, aby jej seksapil wynosił minus siedem w skali na dziesięć punktów.

- Och, przynajmniej twoje włosy nie są tak zniszczone, jak moje. – Podniosła butelkę, nad którą wcześniej zastanawiała się Joanna i potrząsnęła nią lekko. – Dopóki nie używasz spreju chroniącego przed ciepłem.

Joanna otworzyła szeroko oczy. Jak jej matce udało trzymać się ją od tych wszystkich cudownych rzeczy? Widziała ludzi, którzy jednego dnia mieli kręcone włosy, a drugiego proste, jednak nigdy o to nie pytała.

- A to jest prostownica. – Powiedziała Ally, dotykając urządzenia.

- To niewiarygodne – mruknęła Joanna, patrząc na to. – Twoja mama faktycznie pozwala ci z tego wszystkiego korzystać?

Skinęła głową.

- A twoja mama nie? – zapytała, siadając naprzeciwko niej.

Joanna wzruszyła ramionami.

- Nie, ale jestem pewna, że obawia się, że będę wyglądać jak ladacznica i zacznę cudzołożyć, co jest naprawdę prawdopodobne w jej przypadku, chociaż nigdy nawet nie wykazałam najmniejszych oznak aktywności seksualnej.

Ally wyglądała na zmieszaną.

- Huh? – uniosła brwi.

- Myśli, że będę wyglądać, jak kurwa. – Powiedziała, uśmiechając się w środku do siebie.

Zakaz używania wulgarnego języka.
Oops.



- Witajcie obozowicze! – krzyknęła kobieta w spodniach koloru khaki, stojąca w pobliżu stołówki, dzwoniąc dzwonkiem, aby przyciągnąć uwagę każdego ze zgromadzonych. Wciąż krążyły szepty, jednak prawie każdy skupiał swoją uwagę na niej. – Jestem Katie, przywódca obozu. W ciągu trzech najbliższych miesięcy, będę zajmować wasz czas na zabawę, aby pouczyć was o wydarzeniach zawartych w Biblii! - Po chwili można było usłyszeć jęki, które wydali w większości chłopcy, którzy prawdopodobnie byli bardziej zainteresowani dziewczynami, niż tym, że ich rodzice wydali pięćset osiemdziesiąt dolarów za miesiąc. – Harmonogram waszych zajęć będzie wywieszony na każdej ścianie stołówki. Są dwa obszary, jeden dla chłopców i jeden dla dziewcząt. Pierwsza sekcja w każdej dziedzinie jest dla wieku od czternastu do szesnastu lat, a druga część jest dla wieku od siedemnastu do osiemnastu. Jesteście wolni!

Joanna wstała, a następnie skierowała się do obszaru przeznaczonego dla niej, po chwili zobaczyła Ally, która potrąciła ją delikatnie łokciem.

- Dużo, jak na ceremonię powitania, co nie?

- Naprawdę. – Joanna zgodziła się, stojąc w kolejce po harmonogram przeznaczony dla niej. Przeskanowała wzorkiem całą stołówkę, w poszukiwaniu znajomych jej twarzy. Po pewnym czasie zauważyła chłopaka, którego spotkała wcześniej przed kościołem. Boże, wyglądał jak marzenie. Nigdy wcześniej nie straciła dla nikogo głowy, a jej serce nie biło dla żadnego chłopaka, ale patrząc na niego, czuła, jakby był tym jedynym. Umierała, stojąc od niego kilka kroków. Trudno było sobie jej wyobrazić, aby jakakolwiek kobieta go kiedyś odrzuciła, biorąc pod uwagę, jak zapierał on dech w piersiach swoim wyglądem. Jej serce zaczęło szybciej bić, gdy podziwiała jego nieskazitelne detale.

Jej serce przyśpieszyło jeszcze bardziej, gdy ich spojrzenia się zetknęły.

Biorąc pod uwagę to, że stała obok Ally, tworzyła powody dla których jej nie zauważy, ale to zrobił. Zaśmiał się sam do siebie zanim wrócił do rozmowy ze swoimi kolegami.

- Następny proszę! – Joanna rzuciła się do przodu, chcąc jak najszybciej uciec do swojego domku. – Imię? – zapytała kobieta.

- Joanna Grey. – Powiedziała cicho, słysząc ciche parsknięcie obok niej. Spojrzała w górę, a następnie na kobietę, która szukała jej papierów.

Zauważyła dwie, wysokie dziewczyny, stojące w kolejce dla osób w przedziale od siedemnastu do osiemnastu lat, które co chwilę na nią spoglądały. Jedna miała brązowe oczy i blond, platynowe włosy, ale nie wyglądała tak bardzo źle. Sprawiała dobre wrażenie, chociaż stereotypowe suki ze szkół, miały właśnie taki kolor na głowie. Druga dziewczyna, która prychnęła, miała ciemniejsze o kilka odcieniów włosy od Joanny. Na swoim nosie miała okulary słoneczne, które wyglądały na zbyt drogie dla nastolatki.

- To córka Grace i Jima Grey – Joanna usłyszała szept jednej z nich. Chciała podejść i zapytać o co chodzi, jednak zawahała się. Nie chciała się upokorzyć. Pewnie potknęłaby się o właśnie nogi albo poślizgnęła na podłodze. Możliwości są nieograniczone.

Nie raz słyszała, gdy inne dziewczyny szeptały i rozprzestrzeniały plotki na jej temat, kto nie słyszał? Ale nigdy nie była obgadywana przez dziewczyny o ponad  rok starsze od niej…

Oddech.

Zauważyła, że kobieta siedząca przed nią, wyciągnęła harmonogram dla niej, więc chwyciła go szybko, udając, że koncentruje się na tym, aby dotrzeć do wyjścia. Nie zwracaj na to uwagi! – Krzyczała sama do siebie, w myślach oczywiście, ale ciągle przypominały jej się wyłapane przez nią słowa brązowowłosej dziewczyny „ – i jej żałosnych rodziców!”


Joanna’s POV.

Odwróciłam się na drugi bok, wpatrując się w ciemność. Opiekunowie wyłączyli światła już o dziewiątej, co całkowicie zrujnowało zabawę z wakacji. Przypuszczam, że ma to sens, chociaż moi religijni rodzice mają tendencje do bardziej rygorystycznych rzeczy.

Nie mogłam przestać myśleć o tych dziewczynach. Ich długie rzęsy, idealne ciała, perfekcyjne nosy (ja miałam krzywy, jak na mój gust). Ale przede wszystkim, to nie ich przepiękny wygląd, wyprowadził mnie z równowagi, to było to, co powiedziała jedna z nich. Zaskoczyło mnie to do skrajności. Skąd mnie znają? Skąd znają moich rodziców, skąd wiedzą, jak niewątpliwie sa oni żałośni? Mogłam tylko dojść do jednego wniosku: chodziły ze mną do kościoła. Bo jakby inaczej? Uznałam, że na pewno nie chodziły ze mną do szkoły, nie udałoby mi się ich nie zauważyć w prywatnej szkole, do której chodziło tylko 300 uczniów. Do tego, nie mogłyby rozpoznać moich rodziców, ponieważ ostatni raz interesowali się moją nauką, gdy byłam w ósmej klasie.

Zirytowana wzięłam głęboki oddech. Wcześniej byłam wyczerpana, a teraz nie mogłam zasnąć. Nigdy wcześniej nie byłam zaplątana w żadną dramę, więc to było bardzo podejrzane, że wkopałam się w nią już pierwszego dnia obozu letniego.

Daj sobie spokój, przecież to nie jest żadna drama. Nie panikuj.

Skinęłam głową, gdy usłyszałam głos, dochodzący z mojej głowy. Ułożyłam się wygodniej w łóżku, aby czuć się bardziej komfortowo, nie chciałam stracić snu dla myślenia o jakichś dziewczynach.

Ale mogłabym dla jednego chłopaka.


7:00 AM – Pobudka
8:00 AM – Śniadanie
9:00 AM – Kościół
11:00 AM – Turystyka
12:00 PM – Lunch
1:30 PM – Mieszanie wieków
2:30 PM – Przerwa
4:00 PM – Studiowanie Biblii
6:00 PM – Obiad
7:30 PM – Ognisko
8:15 PM – Przygotowania do spania
9:00 PM – Wyłączanie świateł

Wciągnęłam powietrze przez nos, zerkając na zegarek. Była zaledwie szósta trzydzieści rano, a ja już nie mogę spać, nawet jeśli ledwo wyspałam się w nocy, to było jakby ktoś dodał do mojego krwiobiegu malusieńką dawkę metaamfertaminy, ponieważ czułam, jakbym miała zwariować.

- To nie powinno być trudne – szepnęłam sama do siebie, składając mój harmonogram na nocnym stoliku. Mój wzrok przykuła Ally, która miała rozmazany eyeliner wokół oczu, widocznie zapomniała go wczoraj zmyć

Zakaż makijażu.

Przewróciłam oczami, myśląc o moich rodzicach. Niemal słyszałam tatę, mówiącego te same słowa, swoim zastraszającym głosem „Żadnego makijażu, Młoda Damo! Nosząc makijaż możesz przykuć uwagę płci przeciwnej!” Czasami leżę sobie w nocy i zastanawiam się, co by było, gdym odkrzyknęła: „Co jeżeli nie chcę zwrócić uwagi chłopców? Co, jeżeli chcę zaimponować jakiejś dziewczynie?!” Ale nie, oczywiście bym tego nie zrobiła, nie ma mowy. Jestem zbyt przerażona, aby zakraść się o północy do kuchni, nie mówiąc już o mówieniu tak do moich rodziców. Do tego sądzę, że wzięliby na poważnie, gdym zasugerowała, że jestem lesbijką, którą nie byłam. Ale to nie znaczy, że jestem homofobem, w przeciwieństwie do moich religijnych rodziców.

Wstając z pryczy, bo łóżkiem tego nie można było nazwać i chwytając ubrania na dzisiaj, poszłam do łazienki, widząc, jak szybko leci czas. Planowałam, że będę osobą, która codziennie będzie wstawać, jako pierwsza, tylko dlatego, że jedyne rzeczy, które musiałam zrobić z rana to umyć zęby i ubrać się. Potrzebowałam mniej czasu rano, aby przygotować się do dnia, niż inne dziewczyny, więc postanowiłam, że postaram trzymać się na uboczu, dając im więcej czasu na wystrojenie się. Oczywiści, one mogły nosić makijaż i poderwać każdego, kogo chciały. Co jeśli ja też chciałam wyglądać pięknie? To było takie złe, że chciałam zaimponować ludziom? Czy to nie jest to, co dziewczyny chcą robić? Drażnić chłopców i pokazywać im to, co im się podoba?

Nie byłam nawet pewna, od jakiego wieku będę mogła zacząć się malować. I nigdy nie miałam odwagi, aby o to zapytać, ponieważ bałam się, że usłyszę coś w stylu „Trzydzieści cztery!”. Było to bardzo prawdopodobne.

Kiedy ubrałam się, zauważyłam, jak niewiarygodnie nudnie wyglądałam. Moja twarz była prawie blada, oczy ledwie się wyróżniały, a rzęsy z pewnością nie były warte podziwu, włosy wydawały się oklapnięte. Jedyna cechą na mojej twarzy, która była warte uwagi, to usta. Nie miały złego kolory, kształtu lub wielkości. Były całkiem… W porządku.

Podskoczyłam, gdy usłyszałam głośne pukanie.

- Skończyłaś? – Głos krzyknął z zewnątrz toalety. Rzuciłam się, aby otworzyć drzwi, trzymając piżamę w rękach. Dziewczyna o jasnych, rudych włosach i zielonych oczach, spojrzała na mnie, uśmiechając się.

- Jesteś ładna. – Powiedziała bez ogródek. Rozchyliłam usta, nie wiedząc, co powiedzieć.


Właśnie robiłam ranking o tym, jak bardzo chcę być ładna, ale nie mogę przez moich rodziców, a ty mi mówisz to? Mówiłam na głos czy jest to jakiś chory żart?


- Teraz się przesuń, muszę siusiu. – Odepchnęła mnie lekko od łazienki, przed zamknięciem drzwi. Uniosłam brwi. Czułam się dosyć dziwnie.



 Dobrze, więc...



***

- Dobrze, nazywam się Ally, mam piętnaście lat i moim ulubionym kolorem jest… - jej usta drgnęły – niebieski. – Rzuciła piłkę do mnie, przez co wylądowała na moich kolanach.


Świetnie, rzut w krocze.


Graliśmy w jakąś grę z ludźmi przy naszych stołach. Cóż, nie uważam, że była to prawdziwa „gra”, ale oni po prostu postanowili tak to nazwać. Katie powiedziała nam, że dostaniemy dodatkowy czas podczas śniadania, aby poznać siebie, biorąc pod uwagę to, że wiele dzieciaków pochodziło nie z tego miasta.


No, bez żartów. To miejsce jest w środku pustkowia.


- Nazywam się Joanna, mam piętnaście lat, a mój ulubiony kolor to prawdopodobnie… czerwony albo fioletowy. – Rzuciłam piłkę w kierunku chłopaka, który siedział naprzeciwko mnie, obok Ally, ale nie trafiłam. – Przepraszam. – Powiedziałam pokornie, czując, że poprawia mi się nastój, gdy chłopak uśmiechnął się do mnie.


Wygląda uroczo, kiedy się uśmiecha…


- Dobrze, więc jestem Jose, mam prawie szesnaście lat i moim ulubionym kolorem jest zielony. – Prawie opadła mi szczęka, miał bardzo męski głos, jak na nastolatka.


Do jakiej szkoły chodzisz?


- Czy każdy powiedział coś każdemu w swojej grupie? – krzyknęła Katie, stojąc w tym samym miejscu, co wczoraj. Nikt nic nie powiedział, ale prawie każdy kiwnął głową. – W porządku, każda dziewczyna w grupie, obrót!


Co?!


Ally poruszyła się podniecona, siadając w grupie starszych chłopców. Pasowała tam całkiem dobrze. Była atrakcyjna, towarzyska i całkiem nieświadoma tego, że patrzyli ciągle na jej piersi. Wiedziałam, co sobie myśleli. To znaczy, nie było to oczywiste? „Proszę, niech ta gorąca dziewczyna tu siedzi, żebyśmy nie musieli patrzeć na to coś przed nami.” Tak naprawdę nie byłam zauważana przez płeć przeciwną.

Inna dziewczyna z blond włosami usiadła, a ja wstrzymałam oddech, widząc, kto to był. Ta dziewczyna z rana!

- Teraz powiedzcie swoje imię, wiek i tym razem – ulubiony deser! – Katie krzyknęła za bardzo szczęśliwym głosem. – Szybko!

- Dobrze, zacznę. – Powiedziała Blondynka, uśmiechając się z piłką w rękach. Nie zwracała uwagi na chłopców, którzy oblizywali usta, patrząc na nią. Ona uśmiechała się do mnie. – Nazywam się Candice, mam osiemnaście lat, a mój ulubiony deser to czekoladowa pomadka! – Niektórzy z chłopców, na których nie chciałam patrzeć (aby uniknąć niezręcznego kontaktu wzrokowego!) przytaknęło, komplementując jej dobry smak.


Proszę.


Rzuciła piłkę na bok, tracąc moje zainteresowanie. Nie żeby je kiedykolwiek miała.

- Nazywam się Justin i skończyłem osiemnaście lat kilka miesięcy temu. – Od razu odwróciłam głowę. Cholera. To był Justin. Czy to znak, że powinnam uciec stąd, czy jak? – I moim ulubionym deserem są truskawki w czekoladzie… - Jezus. Wiem, że to nieodpowiednie, nadużywać imię Jezusa, ale Boże. Seksapil tego chłopca właśnie uderzył swój szczyt, kiedy przesunął palcami po swoich włosach i mówił w tym samym czasie. Święta krowo…

Uśmiechnął się do mnie, niekoniecznie tak, jakbym chciała żeby się uśmiechnął, ale to zrobił. To był uśmiech typu „Och, jak słodko! Dziewczynka na mnie patrzy.”  Zamiast „Hej! Jesteś super, a ja naprawdę Cię lubię.” I wtedy zauważyłam piłkę, leżącą przede mną, na stole.



Przekazał mi ją…



- Och! – powiedziałam głupio, słysząc, że kilka osób chichocze. Widziałam Candice śmiejącą się z chłopakiem obok niej (który niestety był bardzo atrakcyjny). – Um… - spojrzałam w górę, aby widzieć tylko połowę ludzi, patrzących na mnie. Candice i chłopak obok niej flirtowali, jak szaleni, ignorując moje istnienie. Chłopak po mojej lewej, patrzył na mnie przez mały otwór między  rękawem jego marynarki. Głowę miał położoną na złożonych rękach, wydawał się być znudzony. I wreszcie, Justin. Siedział tam, czekając cierpliwie i uśmiechając się do mnie. Dlaczego? Nawet ja irytuję samą siebie, więc dlaczego go nie? Nie warto opowiadać cokolwiek na mój temat. – Nazywam się Joanna, mam piętnaście lat i moim ulubionym deserem jest wszystko, co ma na sobie bitą śmietanę. – Uśmiechnęłam się. To była prawda, odkąd jedno dziecko w trzeciej klasie powiedziało mi, abym pochyliła głowę do tyłu, a następnie rozpyliło krem w moich ustach. Okazało się, że praktycznie wszystko smakuje mi z bitą śmietaną. Gorąca czekolada, lody, ciasto…

Rzuciłam piłkę do chłopaka, który lizał szyję Candice (nie do końca, ale był strasznie blisko), starając się skupić na nim. Ale nie mogłam. Czułam jak jego oczy wypalają we mnie dziurę. 


***


Piesze wycieczki. Nie są moim ulubionym zajęciem. Nogi mnie bolały, a zawartość butelki z wodą, której potrzebowałam więcej, okazała się być… pusta. Może jestem mięczakiem, ale długie chodzenie na pewno nie jest dla mnie. A dla kogo mogło być? Idziesz, masz problemy z oddychaniem, połykasz dużo śliny i doskwierają Ci suche usta. Co było w tym zabawnego?

Na szczęście, obrzydliwie długie godziny, które spędziliśmy na spacerze w ciszy (chyba, że słuchałeś pięknej symfonii mojego spania) już się kończyły. Byłam szczęśliwa, ale tak nie wyglądałam. Moje włosy przyklejały się do twarzy (dzięki ci, mój pocie!), a dolna warga odmówiła spotkania się z moją górną, pochłaniając dużo galonów powietrza.

- Teraz, po waszej lewej, zobaczycie kilka starych domków, wykorzystywanych w latach pięćdziesiątych. – Carol, nasza opiekunka, poinformowała nas. Skąd to wiedziała? Pewnie była też świadkiem wojny domowej.


Nie bądź taka wredna, ona umieć się wspiąć na wzgórze! Moje sumienie krzyknęło.


To mnie zamknij.


- Dlaczego nie możemy ich używać? – zapytał irytujący chłopak w rudych włosach.

- Nie używamy ich już, bo są stare. Pleśń i bakterie zjadły połowę dachów i nie dało się tego naprawić. – Poinformowała nas Carol, przyciszając chłopaka. Patrzyłam na nich, ledwie słysząc skarżący się głos w mojej głowie, który był poirytowany wycieczką. Dla mnie dachy wyglądały dobrze…

Domki były dalej rozstawione, niż te, w których aktualnie przebywaliśmy. Zauważyłam doskonale wyryte w nich numery, im bliżej mamy do terenu obozu: 304, 303, 302, 301, 300… i tak dalej.


 ***


- Będziesz jeszcze chodziła na pisze wycieczki? – zapytała mnie Ally, rzucając resztki swojego obiadu do śmieci. Jęknęłam, przypominając sobie tortury. Blondynka roześmiała się. – Wezmę to za tak, przynajmniej nie musisz robić tego od razu po śniadaniu, możesz trochę odpocząć, siedząc na mszy w kościele.

- To wciąż męczące. To znaczy, słyszeć warkot kapłana, kiedy jesteś zmuszona do stania. Wolę kościół, kiedy jestem w domu. – powiedziałam, biorąc ostatni kęs mojego jabłka, przed wyrzuceniem go do kompostu.


Ponownie usiadłyśmy przy naszym stole. Spojrzałam na zegarek. Trzynasta dwadzieścia osiem. Czas na „mieszanie wieków”. Nie miałam zielonego pojęcia, o co mogło w tym chodzić, ale byłam dość zdenerwowana, wiedząc, że będę zmuszona do komunikowania się ze starszymi obozowiczami.

- Słyszałam, że to nieprawda. Wiesz… - Ally powiedziała, przez co spojrzałam na nią zdezorientowana. – O tych domkach.

Niezainteresowana skinęłam głową, ale wciąż ją słuchałam.

- Co masz na myśli?

Ally rozejrzała się wokół siebie i zbliżała się do mnie.

- Słyszałam, że w każdy piątek, dzieciaki chodzą do tych domków ćpać, pić i uprawiać seks, więc mówią nam, że nie możemy tam chodzić, ze względu na bezpieczeństwo.

Zmrużyłam z niedowierzaniem oczy.

- Niemożliwe! Jak to?

- Co o tym myślisz? Są oczywiście dalej od do…

- Nie! – przerwałam, zdając sobie sprawę, że nigdy wcześniej tego nie robiłam. – Mam na myśli, dlaczego mieliby robić tam te rzeczy?

Wzruszyła ramionami.

- Nie wiem! A dlaczego nie? Jest lato , na Boga! – zostałaby za to uderzona w policzek, gdyby moi rodzice znajdowali się obok nas.

Spojrzałam w dół myśląc. Nagle nasunęła mi się myśl, zrozumiałam coś.

- Czekaj! To nie jest tak, że te domki były zawsze puste, czemu teraz takie stoją?

- Piątkowe noce to były noce podczas których opiekunowie spali w domkach dzieci, zamiast nich, ponieważ mieli pozwolenie, aby spać w chatkach ze swoimi przyjaciółmi, więc byli zmuszeni oddzielić chłopców i dziewczyny, ale raz, kiedy wszyscy spali, grupa nastolatków postanowiła tam iść na imprezę. – Potrząsnęłam głową, nie wierząc w to przez ani jedną minutę. Historia była całkowicie pomieszana i nie miała sensu. Chciałam już się zacząć spierać, ale usłyszałam gwizd, który nawoływał nas do „mieszania wieków”.


Och, umiłowani…



***


- W „mieszaniu wieków” co tydzień zostaniecie przypisani do innej osoby i będziecie musieli spędzić z nią ten czas. Będziecie musieli wykonać listę zadań, każdy z was, dopiero wtedy zostaniecie przypisani następnej osobie. – Katie rozdawała różne kolorowe papiery z numerami na nich. Wyjaśniła, że nasz partner ma dokładnie ten sam numer i kolor. Spojrzałam na mój. Niebieski, 84.


Niebieski, 84. Niebieski, 84. Niebieski, 84. Niebieski, 84. Powtórzyłam



Patrzyłam na każdego ręce, ignorując tych, którzy mieli jakikolwiek kolor oprócz niebieskiego. Wreszcie znalazłam dziewczynę z ciemną skórą, ciemnymi oczami i niebieską kartką, na której znajdowała się numer 84. Wyglądała na co najmniej siedemnaście lat.

- Joanna. – Uśmiechnęłam się, a ona odpowiedziała mi tym samym.

- Megan.

Może „mieszanie wieków” nie było takie złe? Zdecydowanie mogłabym poczekać ze zmienieniem partnera. Nie przestraszyła mnie i na szczęście nie była atrakcyjnym chłopakiem. Czułam się z nią dobrze.

Ale nie powinnam wstrzymywać oddechu.





                                                                ~~*~~~*~~


I jak wam się podoba? Chyba nie jest najgorzej? Co myślicie o rodzicach Joanny i o tym, że nie wiedziała nawet co to lokówka? To chore. Mało Justina, ale opowiadanie dopiero się rozkręca :) Mile widziane komentarze!

Twitter - @alohacher
Ask.fm/alohacher



20 komentarzy:

  1. Jeeej, cdsbhcjds tak bardzo to kocham *-* / @huntershawty

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde jak na tak trudne tłumaczenie wyszło ci po prostu omfg rewelacyjne! to dopiero początek a mi się już podoba. czekam na rozwinięcie akcji. @dajmibit

    OdpowiedzUsuń
  3. jest świetne, już kocham to opowiadanie. a tłumaczenie idzie ci genialnie *-*
    czekam na następny <3
    / @tributeCher

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg, bardzo dobrze tłumaczysz, a co do samego opowiadania nie mam słów sjhbdxjxbccjchbakasghajzbx czekam na kolejny :)

    @californiadems

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie i tłumaczenie. ^^ Miałam nadzieję, że Joanna będzie z Jusem, ale to by było za łatwe... szkoda. Nie mogę się doczekać rozdziałów, gdzie będzie więcej Justina. wgl nie mogę doczekać się nn. xd A co do jej rodziców, to wieeeeelka przesada. Żeby nie wiedzieć co to lokówka albo prostownica... Może nie musi ich od razu urzywać (sama tylko czasem prostuje włosy, nic poza tym), ale wiedzieć, że takie rzeczy istnieją mogłaby. Po prostu jej rodzice przeginają. -,- ja bym chyba zwariowala żyjąc tak jak ona - w dzwonach w lato.?! o.O A tak wgl, to śliczny wygląd bloga. *.* Czekam na nn. ;)) @69_danger

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ! Rozkręca się . Gratuluję tłumaczenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś wyczuwam, że będzie ostro ^.^
    A co do rodziców Joanny to ty jest chore o.O Da się w ogóle żyć nie wiedząc takich rzeczy. Nie mówię tu o używaniu np. lokówki, ale żeby nie wiedzieć co to? No bez przesady xd

    Czekam na kolejny rozdział, jestem bardzo ciekawa jak się rozwinie :)xx

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  8. w końcu ktoś kto zaczął tłumaczyć to ff! cudownie tłumaczysz, dziękuję ci za to! czekam na nn! x

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny rozdział, cudowne opowiadanie! trochę dziwne, że Joanna nie wie co to lokówka, i w ogóle. haha. nie umiem się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku! bardzo się cieszę,że to tłumaczysz :) świetnie Ci to wychodzi! Mam nadzieję,że następny rozdział pojawi się szybko! :)
    ~N

    OdpowiedzUsuń
  11. To że nie wiedziała o lokówce to było strasznie dziwne O.o jestem ciekawa czego jeszcze nie wie... I tak zdecydowanie za mało Justina. / @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne, świetne i jeszcze raz świetne, bardzo dobrze tłumaczysz nie mogę się doczekać nowego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  13. Rodzice Joanny są straszni. Ich sposoby wychowywania mnie przerażają. Tak w ogóle, świetnie tłumaczysz! Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebisty jest ten blog. Świetnie tłumaczysz :)
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  15. Mogłabyś mnie informować? @69ofkidrauhl.. i dziękuje, że tłumaczysz, opowiadanie jak na razie ciekawe *-*

    OdpowiedzUsuń
  16. juz kocham to opowiadanie, mimo, ze narazie duzo sie nie dzieje, ale pozniej pewnie bedxie ciekawie.. :) czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  17. + wygląd bloga jest cudny! *-*

    OdpowiedzUsuń
  18. uwielbiam ten blog *.*
    Możesz mnie informować? :)
    @Insaaanity

    OdpowiedzUsuń
  19. jejku jak można nie wiedzieć co to lokówka ;? trochę to dziwne...

    OdpowiedzUsuń