piątek, 26 kwietnia 2013

3. "Freash meat"



            Naciągnęłam rękaw mojej bluzy na dłoń i podnosząc ją do góry, przeciągnęłam w poprzek mojego czoła, ścierając pot. Chociaż to żałosne, że pociłam się podczas tak zwanej „małej wędrówki”, nie pokazywałam wstydu. Westchnęłam, siadając na pniu. Patrzyłam, jak niektóre dzieciaki z obozu, były pochylone nad potokiem i nabierały pitną wodę do specjalnie przygotowanych butelek. Wszyscy dostaliśmy je (co było tak przydatne w poniedziałek!) zanim zaczęliśmy wędrówkę tu. Patrzyłam, jak każdy wypełniał swoją butelkę i czekał  aż wszystkie krople wody się ustabilizuje, co oznaczało, że jest czysta. Osoba z głowę pełną ciemnych włosów, jak moje, które znajdowały się na parze szerokich ramion, stanęła na przeciwko mnie. Odwrócił swój wzroku, który natychmiast został umieszczony w innym miejscu, dopóki nie zauważyłam… Że wyglądał znajomo.



- Jesteś Joanna Grey, tak? – spojrzałam w górę. Widocznie też go skądś znam. Skinęłam głową. Miał może szesnaście czy tam siedemnaście lat. Nieśmiała-ja skurczyłam się do mikroskopowych rozmiarów, gdy patrzyłam na niego.



Czy tu każdy jest atrakcyjny prócz mnie?



- Och, tak. Moja przyjaciółka – Candice, powiedziała mi, że wasi rodzice są dobrymi przyjaciółmi. – To przykuło moją uwagę. Spojrzałam na niego, zastanawiając się nad tym wszystkim. Chwila. Przez chwilę nawet myślałam, że Candice wygląda znajomo, ale to była nieprawda. Nigdy w moim życiu nie widziałam tej dziewczyny, dopóki ona i jej przemądrzała przyjaciółka, nie śmiały się ze mnie.



Uniosłam brwi, prawie pewna, że nie będę w stanie z nim porozmawiać. Chyba znalazłam moją największą słabość: chłopcy. Ale możesz się nauczyć czego nowego każdego dnia, prawda?



- Jestem Spencer. – Powiedział, wyciągając dłoń w moim kierunku. Spojrzałam na jego rękę i od razu rozpoznałam, że jest to ta sama, która nawoływała zabójcę-ego, pierwszego dnia obozu.



To jeden z przyjaciół Justina.



Podałam mu grzecznie rękę, myśląc o jego niereligijnym imieniu.



- Wiem, okej? Nie narzekam. – Spojrzałam na niego, zastanawiając się, czy już nie zaczął się mną nudzić i rozmawiać z kimś innym, ale… Nie. Spojrzał na mnie.



Wtedy zdałam sobie sprawę… Powiedziałam to głośno.



- Och, przepraszam! Nie miałam tego na myśli. – Zaprzeczyłam głupio. No po prostu super. Czy nie mogę zrobić dobrego wrażenia na atrakcyjnych osobach? – Nie chciałam być chamska. – Powiedziałam cichym głosem.



Uśmiechnął się, ukazując urocze dołeczku w obu policzkach.



- Okej, wszystko dobrze. – Wstał, otrzepując się z brudu, co uświadomiło mi, że prawie każdy jest już gotowy do kontynuowania wędrówki.



Chciałabym powiedzieć, że potem rzucił w moim kierunku jakiś bezczelny komentarz, mrugnął do mnie, bądź zawołał Justina. Po prostu coś zrobił, ale poszedł do kolegów, a po chwili kontynuował wędrówkę sam. To nie było ani ciekawe, ani zabawne, po tym fakcie nadal ciągnął się nudy, normalny, ponury dzień.



I zastanawiałam się: jeżeli okoliczności byłyby inne, czy byłabym gotowa podjąć ryzyko, aby moje dni nie wyglądały w ten sposób?





Mieszanie wieków. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych pór dnia, licząc przerwy oczywiście. Megan i ja byłyśmy zdecydowanie inne, ale natychmiast się dogadałyśmy. To już był czwarty dzień obozu, czyli środa (jeżeli liczmy niedzielę) i do tej pory było dobrze (w pewnym sensie).



- Nienawidzę deszczu. – Megan jęknęła, patrząc z utęsknienie za okno. Uśmiechnęłam się, patrząc na zgrzewkę puszek z napojami, które zostały nam przydzielone (miałyśmy iść zamiatać ulice) jednak okazało się, że nie wolno nam wychodzić, ponieważ lał deszcz. Jaka szkoda… Kogo ja oszukuję? To był dla mnie plus,



- Uważam, że jest tu bardzo przytulnie – skomentowałam, na co ona wywróciła oczami.



Siedziałyśmy w stołówce z resztą obozowiczów, patrząc na parę kompletnych nieudaczników. Co drugi dzieciak siedział siedział z tym, kim chciał, niczym się nie przejmując. Oczywiście ja tak nie mogłam. Czułam ogromne poczucie winy, ale poddałam się presji Megan i nie robiłam tego, co mi kazano. Jednak chciałam zmniejszyć poczucie winy, ale jak? Robiąc to, co wcześniej nam zalecono.



- Fuj. – Usłyszałam, jak Megan mówi tak na coś, a raczej na kogoś. Jednak zrobiła to tak dyskretnie, że nie wiedziałam o kogo chodzi.



- Co? – zapytałam ją, patrząc znad mojej torebki. Patrzyła przez moje ramię, z zniesmaczoną miną. Naśladując jej wzrok, spojrzałam na nikogo innego, jak cudowną Candice Wood (kto mógłby przegapić tę głowę pełną blond włosów?). Nauczyłam się jej nazwiska, przez to, że każdy coś o niej zeprzał. Była taka popularna i absolutnie piękna… Niestety.



Chichotała, opierając się o stół podczas rozmowy z jakimś chłopcem. Zmrużyłam oczy, próbując polepszyć ostrość mojego wzroku.



Spencer!



- Hej, to jest…



- Spencer Brown. – Powiedziała Megan, głosem pełnym jadu. – Znam go, chodziłam z tym dupkiem. – Spojrzała po raz kolejny przez ramię, widząc, jak Spencer poprawia swoją czapkę na głowie i wzrusza ramionami, uśmiechając się do Candice.



Megan zaczęła kręcić jeden ze swoich loków ze złością, kiedy spojrzała ponownie na nich.



- Wiesz kim jest ta dzie…



- Candice Wood. – przerwała mi ponownie. Zacisnęłam zęby z irytacji. Nigdy nie dokończę zdania, co nie? – Chodzą do mojej szkoły. – Moje oczy rozszerzyły się z zainteresowaniem.



To prawdopodobnie znaczyło, że Justin też tam chodził!



Zanim zdążyłam ją o to zapytać, w myślach walnęłam głową w stół. Miałam obsesję na punkcie chłopaka, który zaledwie na mnie spojrzał i to wszystko z powodu jego wyglądu. Nie wiedziałam o nim nic, (prócz imienia, wieku i… jego ulubionego deseru!) a moje zauroczenie do niego nadal się rozwija. No nie… Nie byłam w nim dokładnie zauroczona. Po prostu zauważałam go częściej, niż innych ludzi. Ale mimo wszystko, jestem pewna, że uniknięcie go, byłoby niemożliwe.



Westchnęłam.



Naprawdę muszę przestań nadmiernie wszystko analizować.



- Ich cała paczka jest po prostu głupia. To znaczy, każdy z nich po prostu myśli, jaki to z niego nie jest buntowi, bo chodzi na imprezy w każdy weekend i śpi poza domem. Co w tym jest takiego fajnego?



Dla mnie to jest całkiem fajne. – pomyślałam. Ale nie śmiałam nawet otworzyć ust.



- Miło by było zobaczyć, jakby ktoś z ich paczki, zobowiązał się jednej osobie. – To chyba chodziło o związek Megan i Spencera. – I czemu oni po prostu nie mogą przestać próbować tak mocno… Szczególnie Justin Bieber! To znaczy, błagam! Jest w drużynie footbolowej, choć jest kompletnym narkomanem!



- Co? – zapytałam widząc, jak się zacięła. Utkwiła we mnie wzrok.



- Huh?



- Co z Austinem? – zapytałam, mając nadzieję, że nie brzmi to, jakbym była nim zainteresowana. Popadałam w paranoję, myśląc, że ludzie połapią się na tym, że na niego lecę. Uch.



- Och, on. Totalny gracz. Naprawdę, trzymaj się z daleka od tego fiuta. Oznacza jedne, wielkie kłopoty. – Wzruszyła ramionami, patrząc na stół.



-  Gracz? – powtórzyłam zdezorientowana.  



Skinęła głową, rozszerzając oczy.



- Zaufaj mi. Moja przyjaciółka – Mindy, była z nim miesiąc, była przekonana, że ją kocha, a gdy oddała mu swoje dziewictwo… Rzucił ją. Tak po prostu, jak za pstryknięciem palcami.



Uderzyłam się lekko w mój policzek. Mówiłyśmy o tym samym Justinie? Kiedy ja z nim rozmawiałam, wydawał się taki delikatny… Taki miły. Ale oczywiście, to był ten sam Justin. Zbyt wiele rzeczy się zgadzało.



- A co z tą dziewczyną, Candice? –zapytałam, lekko zmieniając temat. Z jakiegoś powodu, podobało mi się plotkowanie o innych ludziach i dowiadywanie się o nich informacji. Woem, że moi rodzice skarciliby mnie za to, gdyby się o tym dowiedzieli. Choć to normalne dla nastolatków. To ekscytujące, wiedząc, jak szybko rozprzestrzeniają się przeróżne informacje na temat ludzi.. ale chodzi o to… komy by się chciało to wszystko rozprzestrzeniać?



- Jest całkowicie bogata. Jej rodzina jest właścicielem tego miejsca, wiesz. – Spojrzałam wokół mnie, marszcząc brwi.



- Ten obóz? Jej rodzina go otworzyła? – Megan skinęła głową.



- Tak, przyjeżdżam tu, odkąd miałam osiem lat. Candice przyjeżdża tu każdego lata i zawsze jest specjalnie traktowana. Nie śpi w domkach innym dzieciakami, tylko w domu właściciela, który wygodniej mówiąc, jest jej ojcem. A jej rodzice praktycznie pozwalają jej robić wszystko, co chce, więc swoim przyjaciołom tez może dać specjalne przywileje. Dlatego każdy tak się jej podlizuje. – Wyjaśniła Megan.



Zdecydowanie nie chcę na stronę ludzi, których nie lubi.



Spojrzałam na nią i niemal natychmiast, złapała mój wzrok. Jej różowe usta uformowały się w paskudnym uśmieszku.



Za późno.









            Jeżeli istnieje rzecz, której całkowicie nie rozumiem to jest to studiowanie biblii na tym obozie. Wystarczy słowo „nauka”, a czuję się jakby ten obóz miał na celu zmienienie wakacji w piekło. Mogłam nie robić nic przez dwa i pół (prawie trzy) miesiące, a jestem tu, siedząc w pokoju, który miał strukturę typowej sali, ale zamiast pojedynczych ławek, w pomieszczeniu zostały umieszczone długie stoły



Miałam szczęście. Może ani Megan, ani Ally, nie były ze mną w klasie, ale zgadnijcie kto był. Josh. Atrakcyjny, piętnastolatek, którego głoś na pewno przeszedł mutację.



Uśmiechnęłam się ciepło, widząc Josha w tym samym miejscu, co wczoraj. Podniósł wzrok znad gazety i powitał mnie z uśmiechem.



- Hej. – Powiedział.



- Hej! – wyszeptałam do niego, irytująco entuzjastycznie.



Nasz przywódca studiowania biblii – lub innymi słowy – nauczyciel, siedział z przodu Sali, czytając przypowieści z biblii. Nie zwracałam na nic uwagi, dopóki ktoś nie otworzył powoli drzwi, które zaskrzypiały. Hałas był skandaliczny, denerwujący i prawie mnie rozproszył, ale potem… Zobaczyłam ich twarze.



O… Mój… Boże…



- Justin! Miło Cię widzieć ponownie tego lata… podczas trzeciego dnia studiowania Biblii. Masz jakiś konkretny powód, dla którego brakowało się w ciągu ostatnich dni? – Nauczyciel pochylił głowę, opierając się rękoma na biurku.



Spojrzałam na Justina, widząc jego nieskazitelne oczy, patrzące na opiekuna Kirka. Przejechał językiem po swojej dolnej wardze.



- Nie, nie ma jakiegoś szczególnego powodu. – Uśmiechnął się ładnie i zaczął skanować wzrokiem klasę. Jego oczy, napotkały to mnie. Czy to źle, czy dobrze? To może iść w dwie strony.



- Wystarczy. Usiądź gdziekolwiek chcesz, Justin. – Nauczyciel Kirk powiedział, wzdychając i przecierając swoje skronie. Odwrócił się w stronę biurka, zbierając Biblie. Justin, uśmiechnął się, patrząc na puste miejsce. Wiele osób z jego przyjaciół, zapraszało go, żeby usiadł koło nich (szczególnie dziewczęta).



Mógł mieć dosłownie każdą kobietę, którą chciał i przez to tym bardziej chciałam się trzymać się od niego z daleka.



Ruszył do przodu, a mój puls przyśpieszył. Widziałam, że jego oczy są skierowane na puste miejsce obok mnie. Zaczęły mi się pocić dłonie.



Podszedł bliżej.



Justin Bieber usiądzie obok mnie!



Jeszcze bliżej.



O mój Boże! Już prawie!



I wtedy skręcił.



Idąc na miejsce, znajdujące się po przeciwnej stronie, niż moje, czułam, jak uśmiech zniknął z mojej twarzy, gdy usiadł dwa krzesła na lewo od irytującego chłopaka w pomarańczowych włosach (który niestety siedział naprzeciwko mnie). Nie mogę powiedzieć, że jestem w stu procentach rozczarowana, gdyby usiadł obok mnie, zapewne upokorzyłabym się jeszcze bardziej. Jak to było… Ja naprawdę przez chwilę myślałam, że on usiądzie obok mnie.



Gdybym powiedziała to na głos, cały świat prawdopodobnie wybuchłby śmiechem.



Justin Bieber – całkowicie wspaniały, zabijający-ego przystojniak – miałby chcieć siedzieć obok mnie? Gdybym usłyszała, jak ktoś to mówi, zapewne zaczęłabym się śmiać.



Zaczęłam powoli oddychać przez noc, starając się brzmieć normalnie, ale zabrzmiało to jak westchnienie niezadowolenia.



Studiowanie Biblii szło bardzo szybko, gdy zazwyczaj czas mijał niewiarygodnie powolnie (jednak, gdy patrzyłam ciągle na Justina…). Zostało jeszcze pół godziny, nauczyciel rozdał arkusze, które mieliśmy zrobić do kolacji.



Nagle poczułam, jak ktoś mnie szturcha. Josh podał mi kawałek papieru.





Chcesz zjeść kolację ze mną i moimi przyjaciółmi?





Spojrzałam na niego, widząc jak posyła mi mały uśmiech, udając, że patrzy w dół na swój arkusz. Wzięłam mój ołówek i nabazgrałam szybko odpowiedź, spoglądając na opiekuna Krik’a, przez kilka sekund  tym przypadku.



Nigdy wcześniej nie pisałam liścików w klasie!



Dobrze – technicznie to nie jest klasa. Ale nadal. Trzeba od czegoś zacząć, prawda?





Jasne. Może z nami usiąść Ally?





Spojrzałam jeszcze raz na moje pismo. Może Justin nie był zainteresowani siedzeniem obok mnie, ale fajnie się czułam z tym, że Jose był. Gdy o tym myślałam, w moim wnętrzu wybuchały fajerwerki i niemal słyszałam swój pisk.



Dał papier z powrotem mi.





Jasne J





- Krik? – Justin podniósł rękę. Ledwie spojrzałam w górę, próbując udać, że jestem niezainteresowana.



- Tak, Justin? – nauczyciel westchnął.



- Nie mogę wykonywać mojej pracy. Nie mam ołówka. – Opiekun Krik, westchnął z irytacją, przewracając oczami i usiadł.



- Justin, miałeś przyjść przygotowana. Miałeś mieć przy sobie chociaż jeden ołówek. Zapytaj swoich rówieśników i zostaw mnie w spokoju. – Wrócił do czytania książki, nie dbając o to, żeby poradzić sobie z Austinem. Może jestem jestem jedyną, ale przysięgam, że widziałam, jak Justin zaciska szczękę, gdy Kirk mu to powiedział. Jakby trafił w jego czuły punkt, czy coś.



- Freddie? – Rudy spojrzał na niego. – Masz ołówek, który mogę pożyczyć?



Freddie spojrzał, otwierając usta pełne drutów.



- Wiesz, ty naprawdę powinieneś mieć jeden ołówek, Justin. Zawsze mam przy sobie ołówki, na wszelki wypadek. – Odsunął rękaw, odsłaniając trzy ołówki. Były przywiązane do jego skóry grubą gumką do włosów. – Nie jesteś za bardzo odpowiedzialną osobą…



Justin odwrócił głowę, łapiąc mój wzrok.



On na mnie patrzy… Och, nie.



- Mogę pożyczyć ołówek? – zapytał i uśmiechnął się do mnie. Patrzyłam na niego z lekko rozchylonymi ustami i z drżącą dłonią podałam mu go. Justin od razu go chwycił i jeszcze raz uśmiechnął się do mnie. – Wielkie dzięki.



Ten uśmiecha za milion dolarów…



Uśmiechnęłam się lekko, patrząc w dół. Wpatrywałam się w moją w moją pracę, która była zrobiona tylko do połowy. Wtedy zdałam sobie sprawę… Nie miałam ołówka, aby dokończyć pracę.



Moja cholerna słabość do niego…





            Obiad minął bez żadnych zakłóceń. Naprawdę nie stało się nic szczególnego. Jedliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy i to tylko tyle. Do spaceru nad ognisko.



Paplanina pochodząca od ludzi, nie była zbyt głośna, jak wszyscy ruszyliśmy w stronę sali zebraniowej. Można było usłyszeć rozmowy innych, jednak dalej dało się zachować poufność. Josh szedł wzdłuż mojego boku, a Ali omijała nas. Dosłownie.



- Więc co jest między tobą i tym kolesiem Bieberem? – Jose zapytał mnie. Mój oddech uwiązł w gardle.



- Nie, nic. Dlaczego pytasz? – zapytałam, podciągając rękawy mojej bluzy (którą pożyczyła mi Ally) wzdłuż moich rąk.



- Na początek, można zauważyć, że dużo na niego patrzysz. A po drugie, wydaje się być ekscentrycznie miły, kiedy z tobą rozmawia, co jest mylące, biorąc pod uwagę, jak wielki jest z niego dupek. – Moje serce, zabiło szybciej, odrzucając komentarz „dupek”. Był szczególnie miły dla mnie? Ja nie zauważyłam różnicy.



- Nie znam go. – Przyznałam. – Nie ma nic pomiędzy nami, nawet bym nie chciała. – Wzruszyłam ramionami, wiedząc, że mówię kompletne kłamstwo. Spojrzałam przed siebie.



- Hmm. – Powiedział Jose, patrząc pod nogi, gdy szedł. Wydawał się być przekonany.



- A moje patrzenie na niego jest przypadkowe, przysięgam. – Dodałam. Nie wiem czemu, ale czułam potrzebę obrony samej siebie i udowodnienie mu mojego punktu widzenia, mimo że znał prawdę, To było dziwne. Nie mogłabym tego wyjaśnić, nawet gdybym próbowała.



- Och, no to po prostu wydaje mi się, że ma na Ciebie oko. Mogę to powiedzieć, widząc go tu każdego lata. – Jeszcze jedna osoba, która zna Justina, muszę dodać go do listy. Jestem zawsze tą, która dowiaduje się o wszystkim ostatnia, czyż nie?



Uniosłam brwi, patrząc na niego przez chwilę.



- Co masz na myśli?



Zatrzymaliśmy się przed oświetlaną halą. Josh spojrzał na mnie z góry.



- Myślę, że można powiedzieć, że Justin lubi świeże mięso.





            Świeże mięso. Nie wiedziałam, co z tym zrobić. Co to dokładnie oznacza. Josh poszedł ze mną, bo jestem nowa? Bo myśli, że nie mam pojęcia o jego gierkach? Och, mam pojęcie, a jeżeli mam być szczera, nie przejęłabym się nawet, gdybym była ich częścią.



Westchnęłam, wiedząc, że Josh miał po prostu paranoję. Bądźmy poważni.



Pochyliłam się w stronę mojej szuflady, wyciągając piżamę. Gdy podniosłam spodnie, zauważyłam papier.



Lista.



Z jakiegoś powodu, zainteresowałam się nią. Podniosłam ją i siedząc z powrotem na łóżku, zaczęłam czytać przepisy, które wypisał mi tata.





Zakaz nierządu.



Zakaz spożywania niedozwolonych substancji.



Zakaz makijażu.



Zakaz używania wulgarnego języka.



Zakaz kłamania.



Zakaz oszukiwania.


Zakaz kładzenia się spać po godzinie policyjnej.



Zakaz wymykania się.



Zakaz nieodpowiedniego ubioru (wytyczone reguły mają być zastosowane.)



Zakaz plotkowania.



Zakaz wracania do domu z kolczykami.



Zakaz walczenia.



ŻADNYCH CHŁOPCÓW.



Zakaz niesubordynacji.



- Co za piękny sposób, aby pożegnać się ze swoją jedyną córką. – Szepnęłam do siebie, ukrywając listę z powrotem w szufladzie.



Nienawidziłam mieć surowych rodziców. Oczekiwali, żeby byłam naiwną, niewinną dziewczyną (choć nią byłam), nawet jeśli nie było ich w pobliżu. Mój ojciec był stale w domu, mówiąc, że załatwia wszystko przez telefon. Wiedział, kiedy zrobiłam najmniejszy błąd. Byłam zbyt przestraszona, aby kiedykolwiek im się przeciwstawić, bo wiedziałam, że nawet jeśli się o tym nie dowiedzą, ja będę żałować.






Dzisiaj jak wstanę sprawdzę błędy, bo nie mam nawet ochoty tego czytać, teraz postawiam się częściej wstawiać :)

Jeżeli czytasz, napisz komentarz, chcę zobaczyć ile osób to czyta.

@alohacher / ask.fm/alohacher

29 komentarzy:

  1. No zapowiada się fajnie...chce juz więcej Justina haha - @swagamax

    OdpowiedzUsuń
  2. czytam! :) i bardzo dziękuję Ci, że tłumaczysz to ff :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam, uwielbiam i dziękuje, że to tłumaczysz + świetnie Ci to wychodzi <3

    / @tributeCher

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest świetne! Z niecierpliwością czekam na kolejny :3
    @demetriabeats

    OdpowiedzUsuń
  5. Robi się coraz ciekawiej. Dziękuję za tłumaczenie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. dzięki wielkie za dodanie! :) czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
  7. aww boskie, uwielbiam twoje tłumaczenie, już nie mogę się doczekać nowego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super tłumaczenie i rozdział.! Podoba mi się ten Josh. Chyba tylko ja tutaj bym chciała, żeby była z nim, a nie z Jusem... Ale żeby Jus sie też starał. xd hahaha. Chyba mam za duże wymagania. xd Swietnie tłumaczysz, nie moge się już doczekac nn. ;33 @69_danger

    OdpowiedzUsuń
  9. jest pare bledow potwarzaja sie wyrazy hehe:D
    a opowiadanie zajebiste, czekam na dalszy tok.
    a ten Josh to sie chyba w niej bujnal xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest świetnie ! Nie mogę doczekac sie co stanie sie dalej :3 @jbiebertherapy

    OdpowiedzUsuń
  11. Poproszę o kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg! Zajebiste tłumaczenie :p Błagam cię dodaj jak najszybciej nowy rozdział :D Pozdrawiam <3333

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne tłumaczenie! ;3
    Dzieki za informowanie.
    @mika1756

    OdpowiedzUsuń
  14. miałam nadzieje, że usiądzie obok niej ;c czekam na następny xx
    @hey_swaggy

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowny rozdział bjkdbsdjk<3

    OdpowiedzUsuń
  16. świetne, boże nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetne!!!!!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest kilka błędów ale to chyba takie z roztrzepania, przez nie sprawdzenie, a tak poza tym to świetnie tłumaczysz :)

    No niech się wreszcie zacznie coś dziać, bo ja już się nie mogę doczekać!
    Dziękuję i czekam na kolejny :)

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  19. Wreszcie nowy rozdział, już nie mogłam się doczekać *_* Blog jest na prawde świetny i opowiadanie całkiem inne. / @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  20. jest kilka drobnych błędów, ale to nie przeszkadza w czytaniu. Świetnie tłumaczysz i dziękuję ci za to. :)
    czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetne. Jest kilka błędów, ale to chyba przez to, że nie sprawdziłaś rozdziału. ;)
    Czekam na nn. ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. ehwfibreiubfreu świetny!nie moge sie doczekac nastepnego<3

    OdpowiedzUsuń
  23. Justin mógł usiąść koło Joanny!!!

    OdpowiedzUsuń