piątek, 23 maja 2014

Rozdział 16: "Thumbs Up"

 Joanna’s POV



Zniżyłam się w fotelu, próbując zostać niezauważoną przez Katie, której oczy skanowany tłum tysiąca nastolatków. Wiedziałam, że nie zrobiłam nic, aby spowodować przerażający bałagan w pokoju ogniska, ale miałam wyrzuty sumienia, powodując instynktowne chowanie się. Tylko dlaczego?

Justin wyjaśnił, że jeśli nie chcę być poniżana i/lub nękana przez Candice, musimy trzymać się od siebie z daleka. Powiedział, że powinniśmy nadal rozmawiać ze sobą, tylko nie możemy robić tego w jej pobliżu. Duże ryzyko.

To nasze jedyne wyjście. Wiedziałam, że to było głupie poczucie winy za łamanie najbardziej śmiesznej reguły podanej przez Candice (lub nawet jakiejkolwiek reguły), ale to trudne. Nigdy wcześniej nie byłam zmuszana do nieposłuszeństwa komuś kto ma nade mną władzę.

Okoliczności mówią same za siebie. Jeśli Candice nie byłaby tym kim jest, to nie martwiłabym się zbytnio o nią, wiedząc, że nadal rozmawia z Justinem. Ale fakt, że mogła łatwo się mnie pozbyć, będąc córką cholernego właściciela obozu wcale nie pomagał, ale wywoływał strach.

Wzdychając, postanowiłam odsunąć moje myśli od Candice. Płaciłam jej zbyt dużą cenę, na którą zdecydowanie nie zasłużyła.

Patrząc na Katie, widziałam jej pierś powoli unoszącą się i opadającą oraz skrzyżowane na klatce piersiowej ręce.
- Powinniście się wstydzić. - powiedziała, kręcąc głową - Pan Wood był na tyle hojny, aby obdarzyć nas swoimi pieniędzmi, abyście mogli tu tańczyć! A wy co robicie?
Spytała, podnosząc głos. Nikt się nie odezwał, ale myślę, że wszyscy oczekiwali dalczego ciągu. - Śmiecicie tutaj! - krzyczała. Podchodząc do Nurse Rose, który trzymał w dłoniach wiele beżowych plików, Katie chwyciła je mocno i odwróciła się do nas. - Teraz potrzeba nie tylko dwóch tysięcy dolarów odszkodowania, ale na dodatek mam do czynienia z stosami dokumentów donoszących, że znaleźliśmy narkotyki! Narkotyki! - pisnęła, potrząsając gniewnie papierami w dłoniach, przez co niektóre z nich  upadły na podłogę. - Nie tylko wpłynie to na was wszystkich, ale na sam Camp Mary! Czy uważacie, że rodziny będą chciały wysłać swoje dzieci na letni obóz, gdzie inni nadużywają narkotyków? - pochyliła się do przodu, krzycząc na nas. - Huh?!

Po chwili, Katie wyprostowała się, oblizała wargi i zamykając oczy wzięła głęboki wdech. Zapadło milczenie.

Nie mam pojęcia, czy to było nienormalne, ale miałam ogromną ochotę śmiać się z tego wszystkiego. Biorąc pod uwagę, jak poważny był problem, naprawdę nie mogłam pozwolić sobie na najmniejszy chichot. Ale moje odruchy zepchnęły dojrzałość z drogi.

Zagryzłam swoje wargi, ale pomimo starań głośno parsknęłam. Dziesiątki głów zwróciło się ku mnie. Natychmiast spojrzałam na oszołomioną Katie.
- Kto się śmiał? - spytała, patrząc na nas. Na moje szczeście nikt się nie odezwał. To było zaskakujące. Myślałam, że będzie wiele krzyczących na mnie osób.

Oh mój Boże! Justin miał rację! Jesteś głupia! Krzyczałam na siebie, żałując swojego czynu.

Lekko obracając głowę w prawo, zauważyłam siedzącego z dala ode mnie Justina. Chociaż dzieliła nas bezpieczna odległość, popatrzył na mnie kątem oka, a na jego twarzy widniał rozbawiony uśmiech. Wiedział, że to ja byłam tą osobą, która się roześmiała.

- Spytałam, kto się śmiał?! - Katie krzyknęła, przez co podskoczyłam na krześle.
Proszę, proszę, proszę! Niech nikt nic nie mówi! Proszę, proszę, proszę! Błagałam w mojej głowie, zamykając oczy i ściskając dłonie.

- To była Joanna! - krzyknął głos. Co?! Odwróciłam głowę w bok, zauważając chudego Freddie'ego, wskazującego na mnie palcem.

Moje oczy rozszerzyły się w szoku. Spojrzałam w jego kierunku. Był znany jako największy (nie dosłownie) całujący tyłki dorosłym lizus. On zawsze dokładnie wykonywał swoją pracę i czytał Biblię. Nigdy nie był agresywny. Na początku, wiedząc, że miał tylko kilku przyjaciół, czułam się źle. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że nikt z facetów nie chciał go w swojej paczce.

Spojrzałam na Katie, która patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Mimo, że to ja jestem tą, która się śmiała, nie do końca chciałam zostać przyłapana. Zwłaszcza przed tak dużą publicznością.
Brązowe oczy Katie wylądowały na Freddie, który stał bez ruchu.
- Freddie Baker, powiedz prawdę. - rozkazała, marszcząc swoje brwi, a ręce skrzyżowała na piersi.

Ogarnęła mnie ulga, wiedząc, że nie chciała mu uwierzyć. Myślę, że nawet wśród opiekunów, byłam uznawana za dobrą dziewczynę, która nie szkodzi innym, ani powoduje żadnych problemów. Jestem pewna, że słyszeli o tym zdarzeniu z sokiem pomarańczowym, a może nawet o wypadku z piwem (dziwne, wszystkim opiekunom tutaj wydawało się, że nie mamy do czynienia z tego typu napojami), ale jeśli wierzyli mi, wiedziałam, że będzie dobrze. Czasem, moja niewinność grała na moją korzyść.

- Powiedziałem prawdę! - zawołał, podnosząc głos. Wiedziałam dokładnie, dlaczego to robi. Nie dlatego, że miał coś przeciwko mnie lub myślał, że zasługuję na to z jakiegoś powodu, ale dlatego, że, jak powiedziałam, jest całującym dupy lizusem. Mruknął z irytacją.

- Ona się naprawdę śmiała!
Krzyknęła jedna z dziewczyn. Jęknęłam głośno.

Dzisiejszy dzień jest dniem "Joanna to nasz cel", czy jak?

Obracając głowę, zauważyłam Bree, która przytknęła swoją dłoń do ust. Widząc moje pełne irytacji spojrzenie, powoli spuściła ze wstydu wzrok na kolana.

Czy ona nie mogła być cicho? Poważnie, co jest z nią nie tak?

- Lepiej, żeby to nie był jakiś podstęp pomiędzy rodzeństwem, panno Baker. - powiedziała Katie, przenosząc spojrzenie z Bree na Freddiego. Zamarłam. Czekajcie... Rodzeństwo?

Dlaczego nikt wcześniej mi nie powiedział? To znaczy, myślę, że to nie jest aż tak bardzo zaskakujące, ale nigdy nie przyszłoby mi to do głowy. Czerwone włosy, tendencja do wyrażania się w niewłaściwy sposób, jak ta irytująca osoba może być jego siostrą...

Freddie chciał coś odpowiedzieć, ale zanim to zrobił Katie uniosła dłoń, powstrzymując go.
- Wiesz co? Zapomnij o tym, bo to nie jest teraz ważne.
Freddie westchnął i usiadł z powrotem w fotelu. Tak!  Przesłałam mu wredny uśmieszek, a on przewrócił oczami i odwrócił wzrok. Nie chciałam wypowiadać się w patetyczny sposób, bo naprawdę taka nie jestem, ale czułam się przez chwilę lepsza, wiedząc, że Katie nie zamierza ukarać mnie za moje winy, bo... ona lubiła mnie bardziej od Freddiego.

To jest to, jak Candice czuje się cały czas.

- Ważne jest to, że każdy z was przekroczył granicę. To niedopuszczalne! Postanowiliśmy coś zrobić dla was wszystkich. Mam zamiar odebrać wam przywileje. Od 1:30 do 04:00, wszyscy muszą zgłosić się do pokoju na ognisko, do sprzątania  Żadnych wymówek. Jeśli dowiem się, że ktoś z was  się nie pojawił, zostanie odesłany do domu. Czy to jasne? - cichy szmer przebiegł przez tłum. - Spytałam, czy to jasne?! - wrzasnęła. Wszyscy odpowiedzieli głośnym i zsynchronizowanym "tak", kiwając głowami.

Gdy wyjaśniła, jaka grupa i w jakim wieku będzie pierwsza sprzątała, zaczęłam się zastanawiać. Co jest zwykle zaplanowane między 1:30 a 4:00? Przejrzałam cały mój plan, wykorzystując do liczenia palce.

Od siódmej do ósmej mam czas na naszykowanie się. Od ósmej do dziewiątej śniadanie. Od dziewiątej do jedenastej idę do kościoła... A może udać się na wycieczkę...? Myślałam, zmieszana przez chwilę, zanim potrząsnęłam głową. Nie, nie, nie, nie pójdę do kościoła. Ok. Od jedenastej do dwunastej, turystyka. Dwunasta do pierwszej, obiad... Czekaj, nie, od dwunastej do pierwszej trzydzieści jest obiad. A potem jest... Mieszanie wieków. Prawie dyszałam ze szczęścia. Mogę pominąć mieszanie wieków! A potem jest przerwa, ale kogo to obchodzi?

Uśmiechnęłam, wiedząc, że kolejny pozytywny punkt został dodany do mojego dnia. Teraz nie było najmniejszych szans, że będę musiała być zatrzymana z Candice podczas Age Mingle! Tydzień rozpoczynał się dobrze i mam nadzieję, że teraz, będzie tylko coraz lepiej.




Powróciły deszczowe dni, torturując nas chmurami, które wypełniały niebo i surowymi wiatrami. To nie jest zaskoczeniem. Żyję w północno-zachodniej części kraju. Tak naprawdę nie oczekuję tego żałośnie gorącego lata, jak każdy inny. Właściwie, nigdy nie wiem czego tak naprawdę się tutaj spodziewać. Było deszczowo, ale słońce regularnie wychodziło z ukrycia.

Nauczyłam się, jak bardzo pogoda może być przygnębiająca w czasie wędrówki. Wszyscy byliśmy na wzgórzu, gdy nagle deszcz zaczął na nas spływać, wypuszczając przy tym duży trzask pioruna. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy pospieszyć się i zejść, zanim uderzyłby w nas. Zostaliśmy pouczeni, aby ostrożnie schodzić, unikając tym wypadków, ale ja jestem głupia i przewróciłam się, upadając na tyłek.

Potknęłam się na drobnych kamieniach i korzeniach drzew tylko jakieś siedem do dziesięciu razy. Byłam pierwszą osobą, która dotarła na teren obozu. Na szczęście, nie przewróciłam się ani razu na twarz. Plus, to spalone dodatkowe kalorie. W końcu to ma dla mnie sens, dlaczego codziennie zmuszają nas do wędrówek. Jestem wdzięczna za to, że niespodziewanie zmuszali nas do ćwiczeń.

Początek dnia był przyziemny, jak zwykle. To znaczy, to zabawne, gdy Justin i ja nie możemy nawet rozmawiać publicznie. Nie chciałam, aby moje szczęście zależało od jednej osoby, bo nawet jeśli jestem niedoświadczona, kiedy chodzi o relacje, wiedziałam, że to była głupia decyzja, biorąc pod uwagę jak łatwo mogę go stracić. Nie chciałam przyjąć do faktu tego, jak bardzo uczynił mnie szczęśliwą. Ponieważ większość przyjaźni zawieranych podczas swoich młodzieńczych lat nie trwają. Przynajmniej tak słyszałam. Więc co się stanie, gdy lato się skończy?

Ostatecznie, 01:30 przyszła szybko. Polecono mi, abym czyściła podłogę, wraz z innymi osobami w wieku od czternastu do piętnastu lat.
- Dobrze się bawicie? - kobiecy głos zapytał z góry. Usiadłam na podłodze, szorując duże plamy, żółtym pędzlem, tak jak mi polecono. Nie miałam pojęcia, jak ktoś zdołał tak pobrudzić drewnianą podłogą, ale jeśli mam być całkowicie szczera, to nawet nie chcę wiedzieć. Zapach podłogi był prawie tak toksyczny jak substancje chemiczne. Byłam zdeterminowana, aby się go wreszcie pozbyć.

Spojrzałam w górę, aby zobaczyć Megan. Jej kręcone włosy upięte były w niskim kucyku, a w ręce trzymała metalową szufelkę.
- Najlepszy czas w moim życiu. - powiedziałam sarkastycznie, kierując oczy z powrotem na podłogę. Chichocząc, usiadła obok mnie.

- Tak, więc dobrze się bawiłaś na imprezie? - spytała, pochylając się nade mną.

- Nie byłaś? - zapytałam. Spojrzałam w jej kierunku, energicznie szorując podłogę - Byłaś taka podekscytowana kilka tygodni temu.

Megan odwróciła wzrok, wzruszając ramionami.
- Nie wiem, myślę, że po prostu nie miałam ochoty. - odpowiedziała cicho.

Nie miałam pojęcia jak odpowiedzieć, więc jedyne co zrobiłam to mruknęłam: "och". Które oczywiście było powodem niewygodnej ciszy. Moje spojrzenie ponownie wylądowało na podłodze.
- Więc... Było fajnie? - zapytała ponownie, ale tym razem bardziej obojętnie niż za pierwszym razem.

Wzruszyłam ramionami, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Jeśli mam być szczera, to odnosząc się do samego tańca, to tak, to było w porządku. Ally i ja wciśnięta pomiędzy starszym chłopakiem, który być może jest studentem pierwszego roku, jak kilka chętnych dziwek. Moje alter ego dumnie zaczyna się ujawniać.

Jeśli chodzi o imprezę, nie wliczając tych wszystkich rozterek, (które, na szczęście, zostały rozwiązane), było fajnie.

To była najdziwniejsza noc jaką kiedykolwiek przeżyłam. Zaczęło się dobrze, ale na samym końcu, wydawało się, że było milion razy lepiej. Moje serce drżało za każdym razem, kiedy o tym myślałam.

Rozejrzałam się po pokoju, zauważając Justina, czyszczącego okna. Pryskał je Windex'em, a następnie wycierał białą szmatą, zupełnie nie zważając na moje spojrzenie.

Oczywiście, Candice zdecydowała, że jej idealnym zadaniem będzie zamiatanie podłogi. Nie byłam zaskoczona, kiedy wszystko, co robiła to zginanie się i powolne nachylanie bez powodu.

Przeniosłam oczy na Megan, która patrzyła na mnie cierpliwie, wciąż czekając na odpowiedź.

Jak opisać wczorajszą noc?

Świetnie?

Strasznie?

Dramatycznie?

Moje oczy znowu powoli sunęły w kierunku Justina. Zamiast szarych dresów miał na sobie zwykle, luźne w kroku jeansy. Wydaje mi się, że nie spał zbyt dobrze... Niezależnie od tego, nadal wyglądał sexy.

- To było... - zaczęłam, celowo przedłużając wypowiedzenie zdania, dzięki czemu miałam więcej czasu do namysłu. Nagle, Justin zdjął ręcznik z okna i dostrzegając mnie przez szybę, uśmiechnął się. Moje serce przyspieszyło i natychmiast odwróciłam mój wzrok, spoglądając na Megan. - To było interesujące. - odpowiedziałam szybko, mając nadzieję, że nie będzie żądać żadnych szczegółów.

Skinęła głową, patrząc w okno. Aby zapobiec nieprzyjemnej ciszy, zaczęłam otwierać usta, żeby coś powiedzieć. Ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić ktoś mi przerwał.

- Co wy obie do cholery robicie? - odwróciłyśmy nasze głowy w kierunku Candice, która patrzyła na nas, trzymając jedną ręką miotłę, a drugą jej telefon. Megan spojrzała na nią z irytacją, a ja starałam się, co było bardzo trudne, nie spojrzeć na co Justina.
 - Bierzcie się do pracy! - Candice warknęła, mrużąc oczy.

Megan wstała z ziemi, a ja posłałam jej sympatyczny uśmiech.
- Jezus. - mruknęła, patrząc na mnie z podniesionymi brwiami. - Ktoś ma okres.

- Co ty powiedziałaś? - Candice zapytała szorstko, mrużąc oczy.
Zignorowałam ją i spojrzałam przez jej ramię. Justin stał tam i machał rękami nad głową Candice, rozpaczliwie próbując zwrócić moją uwagę.

Upewniając się, że ani Candice, ani Megan nie obserwowały tego co robię, przesunęłam się w prawo, aby uzyskać na niego lepszy widok.

- Co? - powiedziałam bezgłośnie, uśmiechając się.

Podnosząc rękę, celowo pociągnął za moją gumkę do włosów, która wciąż była owinięta wokół jego nadgarstka. Prychnęłam, widząc jego entuzjastyczny wyraz twarzy.

Co to było?

Uniósł swój kciuk w górę, a ja spuściłam wzrok na podłogę.

- Jesteś taką kretynką! - Megan krzyknęła na Candice, wyrzucając ręce w powietrze. Moja głowa instynktownie odwróciła się w ich stronę, widząc, jak Megan patrzy z obrzydzeniem na blondynkę. Uśmiechnęłam się dumnie. Megan zasłużyła sobie na dużą ilość szacunku. Postawiła się Candice, bez względu na to kim jest.

Megan ruszyła w kierunku drzwi, a Candice stała oszołomiona, z otwartymi ustami. To nie była nowa wiadomość, że Megan nie lubi, nie, przepraszam, ona nienawidzi Candice i nie było to dla mnie bardzo szokujące, że krzyczała na nią. Najwyraźniej, Candice myślała, że było całkiem odwrotnie. Zachowywała się, jakby nie miała pojęcia, że ​​Megan praktycznie traktuje ją jak śmiertelnego wroga.

- Wracaj tu, ty dziwko! - Candice zaskrzeczała, idąc za nią z czerwoną miotłą w dłoni.

Wreszcie, cisza.

Odetchnęłam z ulgą, oglądając ten dramat. To było prawie jak kłótnia między siostrami. Ale z tą różnicą,  że Megan i Candice nie znosiły się nawzajem, a ich sprzeczki nie kończyły się przytuleniem i przeprosinami. Kończyły się pchnięciem, a pewnego dnia może nawet ciosem w twarz.

Skupiłam się na podłodze i zaczęłam ją energicznie szorować. Nienawidziłam tego. Nigdy nie byłam fanką sprzątania, więc można sobie wyobrazić moje nieszczęście, gdy dowiedziałam się o pewnej interesującej sprawie. Mianowicie, będziemy sprzątać tak długo, aż wszystkie pokoje w budynku będą bez skazy.

Stuknięcie w oknie wyrwało mnie z moich myśli. Niechętnie zdałam sobie sprawę, że poza moim umysłem, istnieje także normalny świat. Nie musiałam nawet patrzeć w tamtą stronę, aby zorientować się, że to Justin.

Chciałam skończyć sprzątanie tego bałaganu. Miałam ochotę na robienie czegoś innego niż sprzątanie coś, co wyglądało jak wyschłe wymiociny. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, to się nigdy nie stanie, jeśli Justin nie przestanie pukać w okno i marnować nasz czas.

Próbowałam, przysięgam, że próbowałam. Nawet zaczęłam nucić piosenkę w głowie, tylko po to, by zagłuszyć dźwięk stukania w okno. Wyprostowałam się, zdając sobie sprawę, że ułatwiłam Justinowi w złapaniu mojego spojrzenia. Próbowałam nie spoglądać w górę.

Ale nie mogłam się powstrzymać. Niemal natychmiast pomyślałam, och, pieprzyć to i przeniosłam wzrok z powrotem w górę. Rozejrzałam się na boki, sprawdzając czy ktoś mnie obserwuje. Nie chcę, aby ktokolwiek zobaczył, że patrzę na niego.

Nie robił żadnych zabawnych min ani nie szarpał swojej nowej bransoletki. Wzdychając głęboko, zaczęłam zastanawiać się co znowu kombinuje. Pochylił się w kierunku szyby, pozwalając swojemu nosowi dotknąć jej. Uchylił wargi i wypuścił oddech, sprawiając, że szyba zaparowała.

Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, co on robi?

Stuknął palcem dwa razy w okno, zostawiając odciski palców, które były naprzeciwko siebie w poziomie. Jednym szybkim ruchem, poniżej dwóch punktów, powiódł palcem z jednego miejsca do drugiego.

Uśmiechnięta buźka...

Odwzajemniłam uśmiech, po czym roześmiałam się.

Nagle podniósł palec do zaparowanego miejsca i rozglądając się wokół, zaczął rysować coś zupełnie innego.

Rysunek przedstawiał twarz z dużymi, zezowatymi oczami i grymasem. Szerokie "V" umieścił nieco powyżej oczu. Postać wyglądała na wkurzoną. Dorysował niechlujne włosy i trójkątną sukienkę (potwierdzając, że to była dziewczyna). Po tym spojrzał na mnie, upewniając się czy nadal oglądam.

Stukając w okno, powiedział bezgłośnie coś, co nie mogłam zrozumieć. Zdawało mi się, że mówi bzdury, przesuwając usta w niechlujny sposób.

Ujęłam rękę wokół mojego prawego ucha, sygnalizując, że nie zrozumiałam co powiedział.
Patrzyłam uważnie na jego różowe usta, starając się rozpoznać każdą sylabę.

Can-dice!

Moja twarz rozjaśniła się.

Ach, rozumiem!

- Och! - popełniłam błąd głośno to wymawiając, jak również pozwalając sobie na śmiech. Zwróciłam uwagę połowy osób oraz pewnej dziewczyny, która wyłoniła się z nie wiadomo skąd, w doskonałym czasie.

O wilku mowa.

Candice, stanęła przede mną, zasłaniając mi widok na Justina, który stał w tle.
- Z czego się śmiejesz? - splunęła, rzucając mi swój złośliwy uśmiech.

Odchrząknęłam nerwowo.
- Er... z niczego. - odpowiedziałam, potrząsając głową i popełniając kolejny błąd - spojrzałam na Justina.

Kończył palcem rysunek, czekając, aż Candice odejdzie i skończy mnie męczyć. Przynajmniej zakładam, że to, jest to co robił.

Candice zmarszczyła brwi i spojrzała na Justina. Podskoczył, zauważając ją i szybko chwycił szmatę, która spoczywała na jego ramieniu, zaczynając wycierać okno.
- Wracajcie do pracy! - wrzasnęła, biorąc kij od miotły i uderzyła w szybę, przez co Justin ponownie podskoczył.

Patrzyłam na nią z podniesionymi brwiami. Zacisnęłam szczękę.
- Suka. - szepnęłam cicho.

Westchnęłam, potrząsając głową i patrząc w dół. Ona po prostu  będzie się tak zachowywać za każdym razem, gdy nas zobaczy. Byłam poirytowana. Ten bachor wkłada wiele wysiłku tylko po to żeby dostać to czego chce, ale to wymyka się spod kontroli. Candice owijała sobie ludzi wokół palca. Chciała wielu nieosiągalnych rzeczy i była oczywiście gotowa zrobić wszystko, aby to dostać. Jestem pewna, że jej szczęście zależy od tego, czy ma władzę i czy wszystko idzie tak, jak ona tego chce.

Przez chwilę bałam się myśli o konieczności życia tu przez kolejny miesiąc lub więcej. Nie mogłam bawić się tak jak inni, bez płacenia jakiś ceny. Ona doprowadza mnie do szaleństwa.

Nienawidzę Candice Wood. Nienawidzę jej. Nie tylko dlatego, bo była wredna, dramatyczna, ale dlatego, że zabrała mi to czego chciałam. Kontrola. Miałam nadzieję, że wysłanie mnie na obóz, da mi okazję poznać, jak to jest nie być ograniczoną. Chciałam być sobą i robić to co czego zapragnę. Ale ona powstrzymuje mnie od robienia dokładnie tego. Kontrolowała mnie tak jak moi rodzice, a ja miałam już zupełnie dość.




~*~
dobry wieczór!
na początku powiem, że jestem nową tłumaczką.
postanowiłam pomóc dziewczynom:) 

naprawdę przepraszam za wszystkie błędy, które się pojawiły:(

mam do Was ogromną próśbę:
PROSZĘ KAŻDĄ OSOBĘ, KTÓRA PRZECZYTAŁA ROZDZIAŁ O SKOMENTOWANIE.
chcę wiedzieć czy warto było podejmować się tłumaczenia:)

 nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział,
najprawdopodobniej środa/czwartek

do następnego!

p.s. aktualnie jestem jedyną tłumaczką, więc proszę o wyrozumiałość

buziaki

julia

46 komentarzy:

  1. Jak fajnie, ze wreszcie jest nowy rozdział <3 cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, nienawidze candice;/

    OdpowiedzUsuń
  3. omg,nareszciw,kocham to opowiadanie i fajnie,ze znowu beda rozdzialy.Co do twojego tlumaczenia jest bardzo dobre,swietnie sie czyta.
    Mam nadzieje,ze szybko bedzie cos wiecej miedzy Joqnna i Justinem.

    Moglabys polecic moj blog?dopiero zaczynam i szukam czytelnikow,w zamian moge polecic cie na moim drugim tlumaczeniu,liczę na komentarze.

    http://jbff-princess.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu czekałam tak długo ale opłacało się ! Tłumacz to ff proszę ono jest genialne a ten rozdział taki ferbfuberu

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie że ktoś tłumaczy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie tłumaczysz, nie dopatrzyłam się żadnego błędu :D tłumacz dalej! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. No kurde, w końcu nowy rozdział!! Aż się zdziwiłam xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że w końcu jest rozdział!
    czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  9. ahh tak bardzo uwielbiam te ff! do nastepnego xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że znowu ktos to tłumaczy, dziękuję. Uwielbiam to opowiadanie. Twoje tłumaczenie jest świetne, przyjemnie się czyta i wszystko jest zrozumiałe, naprawde dobrze. Rozdział świetny, zwłaszcza ostatnia scena, można się pośmiać. Nie moge się doczekać nn. Kisses . @myluvx_xbiebs

    OdpowiedzUsuń
  11. Tesknilam za tym opowiadaniem:) zdecydowanie najlepsze ever

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystko jest ślicznie i pięknie dlatego tłumaczcie dalej! Opowiadanie jest tak świetne, oryginalne musicie je tłumaczyć błagaam! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń
  14. To ff jest cudowne i aprawde musi być tłumaczone :)) to świetna historia ! Mam nadzieje że bd tłumaczyć i nie przerwiexue, czekanie tak dlugo dobija już

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam to ff ten rozdzial ale prosze jak sie juz bierzecie za tlumaczenie to do konca a nie tak co 4 miesiace mam nadzieje ze ty nas nie zawiedziesz bo tak dlugo czekalam na ten rozdzial wiec jak on sie pojawil to mozesz sobie wyobrazic jak szczesliwa bylam dziekuje <3

    OdpowiedzUsuń
  16. wreszcie ! czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Moje ulubione

    OdpowiedzUsuń
  18. Swietne! Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  19. aww swietny rozdzial! bardzo dobrze tlumaczysz (:

    OdpowiedzUsuń
  20. ughh nie nawidzę Candie a rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję, że się podjęłas. Rozdział wspaniały <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Witamy <3 Rozdział cudowny. Fajnie się czytało. Czekam na nn ;* i Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham to! *.*

    OdpowiedzUsuń
  24. Wreszcie ktoś nowy tłumaczy ! Twoje tlumaczenie jest naprawdę dobre i przyjemnie się czyta :)x Ale skoro już bierzecie się za tłumaczenie, to róbcie to dobrze, bo coraz większa ilość osób przestaje je czytać, ze względu, że karzecie nam czekać po parę miesięcy i nie dotrzymujecie słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aktualnie jestem jedyną tłumaczką:) i spokojnie, zabrałam się za tłumaczenie, nie po to, żeby dodawać rozdział co kilka miesięcy

      Usuń
  25. rozdział jest swietnie przetłumaczony i powinnaś tłumaczyć dalej jeśli chcesz :) Joanna staje sie coraz bardziej odważna co mi się podoba haha

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam tego ff ♥

    OdpowiedzUsuń
  27. candice to straszna suka, brr. czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  28. jedno z najlepszych ff. czekam na nowy:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  30. O Boże! Tak długo czekałam na nowy rozdział i się doczekałam. Strasznie uwielbiam to ff. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.:) xx

    OdpowiedzUsuń
  31. Nooo ! W końcu :D Jak dla mnie- rodział przetłumaczony bardzo fajnie. Nie trzeba sie domyślać o co chodzi w każdym zdaniu więc duży plus ! Dziękuję bardzo za nowy rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń
  32. jeju tak dlugo czekalam na nowy<3 juz cie kocham

    OdpowiedzUsuń
  33. W końcu jest nowy rozdzial ! Super :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Jejkuu dziękuje ci kochana ze przetlumaczylas ten rozdzial ;* a przetlumaczone jest świetnie xD

    OdpowiedzUsuń