niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 17: "600 thread count"

Third Person's POV


Trzy dni później, Joanna wreszcie zakończyła czyszczenie plam z podłogi. Na szczęście, nie tylko samej plamy, ale także strasznego smrodu. Wszystko zniknęło. Czuła się szczęśliwa, wiedząc, że wreszcie może zająć się czymś mniej obrzydliwym.

Podchodząc do Katie, która trzymała drewnianą miotełkę, stanęła niezręcznie, trzymając w małych rękach żółty pędzel. Obszar, na którym Joanna sprzątała był jak świeżo wypolerowana nowa podłoga.

Chociaż Joanna stała obok Katie przez ponad minutę, nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi. Była zajęta, co zdaniem Katie było najważniejsze, pouczaniem kogoś. Sprawy wymykały się spod kontroli i nawet jeśli Joanna chciałaby zwrócić na siebie uwagę, z pewnością nie udałoby się jej.

- Jonathan, przysięgam, jeśli nie przestaniesz, zrobi się bardzo nieciekawie. -  krzyczała, tupiąc nogą ze złością i wskazując palcem na blond chłopca, który kołysał się na kilku rurach pod sufitem sceny.

Ostatnio Katie była bardzo zestresowana. Ale kto mógł ją winić? Musiała posprzątać pokoje, poradzić sobie z całą papierkową robotą i utrzymać wszystkie tysiąc awanturniczych dzieci pod kontrolą.

Większość nastolatków nie była tu z wyboru. Oczywiście, jest jeszcze Candice, która przebywała tu... cóż, zawsze. Czuła się zagubiona w okresie letnim. W szkole, była ważna i podziwiana. Ale jak mogła czuć się tak samo tutaj, skoro posiadała tylko jednego przyjaciela?

Ludzie tacy jak Spencer i Daniel nie byli tu z wyboru. Nie jest tajemnicą to, że ich rodzice byli bardzo religijni i przeszkadzało im buntownicze zachowanie swoich dzieci. Większość myśli, że zostali wysłani tutaj, bo zorientowali się, że obóz religijny zmieni ich dziecinne zachowanie i ustawi na lepszej drodze. Ale nastolatki znali prawdę. Ich rodzice nie potrafili sobie z nimi poradzić, więc aby uzyskać trzy miesiące spokoju, zapisali ich tutaj, podobnie jak rodzice Joanny.

Nie tylko Daniel i Spencer mają więcej wspólnego z Joanną, niż myśleli, ale także Justin. Zresztą już sam zauważył podobieństwa. Mieli wiele takich samych cech, upodobań, uczuć... Ale w tym momencie, byli dokładnym przeciwieństwem siebie.

Justin brał narkotyki, Joanna nie myślała nawet o ich dotknięciu. Justin stracił dziewictwo w wieku czternastu lat, a Joanna jeszcze nigdy nie całowała się z chłopakiem. On był doświadczony, a ona naiwna.

Byli tak podobni do siebie wewnętrznie, ale tak inni z zewnątrz. Justin myślał, że rodzice Joanny byli bardzo opiekuńczy i religijni. Uważał ich za nadopiekuńczych, maniaków kontroli. Dziewczyna była niewinna i wiadome było, że jej styl życia nie miał nic wspólnego z jego stylem.

Joanna była pewna, że ​​rodzice Justina traktowali go jako niezależną osobę, która zasłużyła na wolność. Miał swoje własne przekonania i zasady. Joanna zazdrościła mu beztroskiego życia.
Ale oboje byli w całkowitym błędzie.

- Um... Katie? - zapytała Joanna, dotykając ją lekko w ramię. Wściekła, że ktokolwiek ośmielił się jej przeszkodzić, Katie odwróciła ciało w kierunku Joanny, górując nad nią.

- Co?! - warknęła.

Joanna odskoczyła, zaskoczona surową reakcją Katie. Wiedziała, że była zajętą kobietą, ale nie musiała się niepotrzebnie denerwować.

Odkąd Candice okazała się jeszcze większą suką niż we wtorek, Joanna była w tym dziwnym nastroju. Nienawidziła konieczności radzenia sobie z gównem innych osób.

Joanna zmarszczyła brwi, czując jak ktoś umieszcza swoją dłoń na dolnej części jej pleców.
- Jest dobrze Katie. Znajdę Joannie coś do roboty.

Natychmiast rozpoznała ten głos i poczuła jak kolana odmawiają jej posłuszeństwa. Zastanawiała się, czy jest gdzieś w pokoju, wpatrująca się w nich Candice. Co by się stało, gdyby zobaczyła ich razem?

Katie spojrzała na nich podejrzliwie, ale potrząsnęła głową, wyrzucając zbędne myśli. Odwracając się, nie była nawet w najmniejszym stopniu zaskoczona, widząc Jonathana, biegającego po scenie jak pięciolatek.

- Hej, zwolnij! Zrobisz sobie albo komuś krzywdę! - krzyczała, wchodząc na scenę, zupełnie wyrzucając z myśli Justina i Joanne.

Justin uśmiechnął się do Joanny ukazując cały górny rząd zębów, wpatrując się w Katie. Pochylając się, jego usta przysuwały się coraz bliżej jej prawego ucha. - Chodź, pospiesz się, zanim zjawi się Candice. - powiedział szybko, obracając ją wokół i popychając w kierunku drzwi.

Nie miała czasu, aby odmówić, ale wiedziała, że i tak nie zrobiłaby tego. Zanim się zorientowała, byli już za drzwiami, unikając wielu dziwnych spojrzeń.

Kiedy drzwi zatrzasnęły się, Joanna nie zdążyła nawet zapytać, dlaczego Justin wyciągnął ją na zewnątrz, po czym pociągnął w głąb lasu i jeziora. Próbowała dotrzymać mu tempa i starała się nie potknąć o korzenie, gdy szedł szybciej niż była w stanie.

Ogólnie rzecz biorąc, ciekawość została zastąpiona przez wdzięczność. Nie będzie musiała już sprzątać, a zamiast tego spędzi czas z Justinem. Ale nie chciała też spotkać  Candice, która zawsze się spóźniała, bo była zbyt zająta jakimś przypadkowym facetem. A być może dlatego, że nie potrafiła zdecydować się w jakim stroju będzie najseksowniejsza.

Ale Candice nie pojawiła się tego dnia. Pozostała w  swojej kabinie, płacząc do siebie przez to, jak wszystko w jej życiu wymykało się spod jej ręki. Miała stać się dla wszystkich brutalna i bezmyślna.

Miała trząść się z wściekłości. Ale w rzeczywistości, zwinęła się w kłębek i pogrążyła się w rosnącej depresji.

Narkotyki.




- Co my tu robimy? - zapytała Joanna, patrząc na Justina. Stanęli przed wysokim, szerokim dębem, plecami do czystego, błękitnego jeziora.

- Będziemy się wspinać. - odpowiedział nonszalancko, patrząc na nią. Joanna wytrzeszczyła oczy.

- Co? - zapytała z niedowierzaniem, marszcząc brwi  - Nie wiem, jak wspinać się na drzewa!

Bez słowa, Justin wsunął stopę do małego otworu w drzewie. Uniósł ręce, łapiąc grubą gałąź i podniósł się. To było jakieś pięć metrów w górę. Oczywiście, Justin postanowił wspiąć się kilka metrów wyżej, starając się zachować równowagę, usiadł na grubej gałęzi.
Justin spojrzał na Joannę, zadowolony z siebie.

- Nie wiesz jak, bo nigdy nie próbowałaś. - uśmiechnął się.

Skąd może wiedzieć? Pomyślała.

Joanna nie chciała kłamać, ale była zbyt dumna, żeby przyznać Justinowi rację. Nie mogła się wspiąć, bo była zbyt przerażona, aby spróbować.

- Nie, to nie dlatego. - powiedziała, patrząc w górę. Była nieco dumna, potrafiąc w znacznym stopniu zamaskować wahanie. Ostatnią rzeczą, jaka była jej potrzebna to upadek z drzewa i upokorzenie się przed facetem, który wspiął się z taką łatwością. Bała się, że jej niezręczność wszystko popsuje.

- Więc dlaczego? - kwestionował Justin, opierając się na pniu. - Dlatego, że nie wiesz, jak wspiąć się na drzewo?

Joanna odwróciła wzrok, szukając odpowiedzi. - Nie wiem, w jaki sposób i nie muszę wiedzieć, bo to jest... niedojrzałe. - wzruszyła ramionami.

Słysząc jej odpowiedź, Justin zaśmiał się głośno, po czym uśmiechnął się.

Uniósł żartobliwie brwi. - Hej, uważaj, potrzeba dużych mięśni, aby wspiąć się na drzewo.

Potrząsając głową, Joanna spojrzała na niego, jakby był najgłupszym człowiek na świecie. - Co to ma do rzeczy?

- Budowanie mięśni wymaga czasu i ciężkiej pracy. Nie byłbym w stanie być cierpliwy i zdeterminowany, gdybym nie był odpowiedzialny, dorosły i dojrzały.

Oboje patrzyli na siebie przez kilka
sekund. Joanna spojrzała na Justina ze zmrużonymi oczami, nie wiedząc, co opowiedzieć, jak zwykle. Co do Justina, on patrzył na nią z radosnym uśmiechem, wiedząc, że wygrał swoim mini-argumentem.

- Wciąż nie będę wspinała się na to głupie drzewo. - mruknęła spuszczając wzrok i krzyżując ramiona. Pochylając się nieco do przodu, Justin spojrzał na Joanne. Prawie zachichotał, zauważając jej wargi tworzące uroczy grymas.

- Ale Joey. - powiedział, przedłużając jej imię.

Patrząc z surowym spojrzeniem, wskazała na niego palcem. - Tylko jeśli obiecasz, że nie spadnę. - powiedziała. - Nie żartuję, Justin. Jeśli upadnę... Nie wiem, co zrobię, ale to nie będzie miłe.

Przewrócił figlarnie oczami. - Obiecuję. - powiedział poważnym głosem. - Wystarczy, że umieścisz swoją stopę w tej dziurze i złapiesz mnie za rękę. - polecił Justin, wskazując w miejsce, które pomogło mu się wspiąć.

Wzdychając, zrobiła, jak powiedział i chwyciła jego ciepłą dłoń. Jego ręce były oczywiście znacznie większe niż jej, ale czuła się komfortowo.

- Widzisz, nie było aż tak źle. - zażartował, kiedy w końcu usiedli obok siebie, na gałęzi. Joanna wzruszyła ramionami i w milczeniu włożyła ręce do kieszeni płaszcza.

Sięgając do własnej kieszeni, Justin wyciągnął dużą torbę, którą Joanna nawet nie zauważyła, aż do teraz.

- Sour patch kid**? - zapytał otwierając plastik i wyciągając go do przodu. Spojrzała na niego z wahaniem. Nie dlatego, że nie próbowała tych cukierków wcześniej, ale dlatego, że zastanawiała się, skąd je ma. W pobliżu nie było sklepów, a nawet jeśli, to jak się tam dostał?

- Oczywiście. - powiedziała powoli, chwytając czerwonego cukierka.

Zapadła chwila ciszy. Siedzieli obok siebie, patrząc w niebo. Zatracili się we własnych myślach. Joanna myślała o Justinie, a Justin myślał o Joannie. Żadne z nich nie miało o tym pojęcia.

Kilka sekund później, Joanna odwróciła się do niego, chwytając kolejnego cukierka. - Justin?
Wciąż wpatrując się w niebo, westchnął. - Hmm?

-Jak długo tutaj przebywasz? - spytała, gryząc kwaśnego cukierka i przerywając milczenie. Justin spojrzał na nią.

- Co masz na myśli? - zapytał,unosząc brwi.

- Bo... nie jesteś trochę za stary, aby jeździć na kolonie? Masz osiemnaście lat, prawda? - Justin skinął głową, potwierdzając swój wiek. Osoby w jego wieku chodzą do college'u. Generalnie, obozy letnie były dla młodszych dzieci.

- Cóż, w zeszłym roku granica wieku wynosiła siedemnaście. Ale Candice przekonała swojego ojca do zmiany. - wzruszył ramionami, chcąc brzmieć nonszalancko.

- Chciała zatrzymać się na letnim obozie kolejny rok? - zapytała Joanna z podniesionymi brwiami. Choć była pewna, że ​​Candice lubi być wśród młodszych dzieci i nękać ich przez cało lato, wyobrażała sobie, że dba o wiele ważniejsze rzeczy. Szczególnie o chłopców, sklepy i wydarzenia. Nie wspominając, że jej rodzina wydaje się być więcej niż stabilna finansowo, więc dlaczego miałaby nie przekonać jej ojca, aby pozwolił jej wyjechać na Bahamy, zamiast prosić go o pozwolenie osiemnastolatkom na pobyt na obozie religijnym?

- Nie, nie do końca. - odpowiedział, przesuwając się - Ja... ja tego chciałem.

Nie zastanawiając się nad słowami, Joanna zapytała: - Ona zmieniła to dla Ciebie?

- Yeah. - Justin pokiwał głową. - Wiedziałem, że miała obsesję na moim punkcie, więc zacząłem narzekać, że nie mam co robić w okresie letnim. Mój wujek planuje zapisać mnie do wojska. Ma dość moich wygłupów. - Justin zatrzymał się na chwilę, wzdychając. - Zwykle wysyła mnie tu, ale wiedząc, że akceptowany wiek to czternaście do siedemnastu lat, zaczął wymyślać inne alternatywy. - biorąc głęboki oddech, kontynuował. - Więc tak, Candice prosiła swojego ojca o podniesienie granicy wieku, a on oczywiście to zrobił.

Joanna milczała, podczas gdy on nadal mówił. Nie wiedziała, aż do teraz, że nie mieszkał z rodzicami i zasmuciło ją to. Oczywiście, wolała ciotkę i wujka ze strony matki, ale nadal chciała żyć z własnymi rodzicami. Jej rodzice byli jej rodzicami, niezależnie od tego, jak bardzo było to niesprawiedliwe.

- Lubisz tutaj być? - Joanna zapytała poważnie, patrząc na niego. - Jesteś... jesteś religijny? Lubisz uczyć się o Bogu i Jezusie, o tym wszystkim?

Potrząsając głową, spojrzał na nią z góry. Odpowiedział bez wahania:  - Bez obrazy, ale nie, w ogóle.

- Dlaczego wszyscy tak mówią? - Joanna jęknęła, opierając głowę o pień drzewa.

- Jak mówią?

- 'Bez obrazy', jakbym była religijnym maniakiem! - odpowiedziała, potrząsając głową. - Nie jestem religijna!

Twarz Justina nieco opadła. - Och, przepraszam. Pomyślałem, bo... nie wiem... naprawdę jesteś taka niewinna i wszystko. - wzruszył ramionami.

- Ale nie jestem! - Joanna wykrzyknęła, wyrzucając ręce w powietrze. Wiedziała, że to co mówi jest prawdą, ale wszystkim innym wydawało się kompletnym kłamstwem.  Jej uczucia i pragnienia nie były niewinne. Wiele z nich można uznać za bluźnierstwo. Ale fakt, że żaden chłopak nie chciał z nią flirtować, utwierdzał ją w przekonaniu, że jest niewinną dziewczyną, którą była przez całe swoje życie. Opuściła ręce i westchnęła. - Przynajmniej nie chcę taka być...

Justin spojrzał na nią, myśląc o tym czego właśnie się dowiedział.

- Po co to wszystko? - zapytał, z rękami na kolanach, wciąż trzymając torbę z kwaśnymi cukierkami.

Obserwował ją, gdy zamrugała, odmawiając kontaktu wzrokowego. Zapoznał się z jej ciemnymi rzęsami, tym jak czyste i nietknięte były. Wszystkie doskonale zwinięte i w idealnym odstępie od siebie. Była ładniejsza niż dziewczyny z makijażem.  Każda inna kobieta w jego życiu miała tę samą ochotę zaimponować mu, niezależnie od tego, ile dla niego znaczyła.

- Bo muszę być taka jak oczekują moi rodzice. - Joanna odpowiedziała. - Oni są najsurowszymi ludźmi jakich kiedykolwiek będziesz miał okazję spotkać, a ja nie chcę ich zawieść.

Justin wiedział, jak się czuje. Wiedział dokładnie, jakie emocje targają jej ciałem i myślami. Był w podobnej sytuacji przed własnymi rodzicami.  To był jeden z wielu powodów, dlaczego nie potrafił dogadać się z żadnym z nich.

Był podobny do Joanny. Miał swoje własne przekonania, których nie pochwalało wiele osób. Chciał mieć ekscytujące życie, pełne przygód. Chciał być sobą i podejmować niezależne decyzje, tak samo jak Joanna.

Jedyną różnicą było to, że on rzeczywiście podjął się tego.

- Naprawdę nie powinniśmy pozwolić, aby rodzice cię ograniczali, Joanna. To nie oni, są tymi, którzy będą cierpieć, jeśli nie przejmiesz kontroli nad swoim życiem. Zasługujesz na szczęście niezależnie od tego, co mówią inni. - jego słowa były prawdziwe. Joanna wiedziała. Justin wiedział. To wszystko wydawało się być bardzo ważne. - To jest jak... To znaczy, na początek, czy pocałowałaś kiedykolwiek chłopca?

Joanna zamarła.

Jej serce przyspieszyło, a twarz i uszy zaczęły płonąć. To było ostatnie pytanie, jakie kiedykolwiek chciała usłyszeć. Nie byłoby tak źle, gdyby zapytał się czy jest dziewicą. Przynajmniej ujawnienie odpowiedzi nie byłoby tak szokujące... Ale co zrobić, jeśli chodzi o pocałunek?

Była już na tyle zawstydzona, że nie potrafiła nawet mówić do siebie w myślach, a co dopiero powiedzieć cokolwiek głośno.

O Boże, dlaczego on musi pytać mnie właśnie o to?

- Co? - zapytała Joanna, starając się uniknąć pytania.

- To znaczy... nie byłoby to coś, co świadczyłoby, że jesteś "mniej niewinna?" - zapytał, biorąc żelka do ust.

Po raz kolejny, Joanna próbowała odwrócić od siebie uwagę. - Ile miałeś lat, kiedy doświadczyłeś swojego pierwszego pocałunku? -  zapytała ciekawa.

- Dwanaście.

Jezus Chrystus, oczywiście!

Wahając się przez dobre pięć sekund, Joanna westchnęła i spojrzała przed siebie. - Uh, nie.

- Nie?

- Nie. - stwierdziła po raz kolejny, kręcąc głową. - Nigdy nie całowałam się z chłopakiem.

Odpowiedział prosto, nie wiedząc, co byłoby lepsze. - Och. - mógł powiedzieć, że przez sposób w jaki jej twarz zaczerwieniła się, była zakłopotana. Wiedział, że jest niewinna, i wiedział na pewno, że była dziewicą, ale pocałunek to nic wielkiego. Więc dlaczego nie Joanna? Ale znowu, to wszystko  pochodzi od bardzo doświadczonego osiemnastoletniego chłopca, który już w wieku szesnastu lat spał z dziewczynami z uczelni.

- Chwileczkę... - zaczął Justin, rozszerzając oczy - Nie jesteś lesbijką, prawda? - zapytał oszołomiony.

Joanna roześmiała się. Była szczęśliwa, że jego pytanie rozluźniło nieco atmosferę. - Nie. - powiedziała śmiejąc się i kręcąc głową. - Nie jestem lesbijką.

- Och... fajnie. - odetchnął z ulgą.

Przez resztę godziny rozmawiali o przypadkowych, nieistotnych rzeczach, które w tej chwili wydawały się naprawdę ważne. Oboje byli pewni, że do końca dnia zapomną połowę z nich. Ale prowadzenie rozmowy było znacznie ważniejsze niż zauważenie, jak w rzeczywistości była ona nudna.

Mimo, że oboje rozmawiali o całkiem innych rzeczach, podświadomie analizowali słowa Justina. Nie poruszył tego tematu ponownie. Nie dlatego, że czuł się z tego powodu jak głupek. Joanna wiedziała, że ​​należy myśleć o tym, co powiedział. Uczynił ją szczęśliwą.  Joanna chciała wypuścić osobę, która czaiła się w jej środku i w końcu znalazła kogoś, kto naprawdę ją do tego zachęcił.

 Wszystko wydawało się niemożliwe, ale teraz, Joanna pragnęła kogoś, kogo nie mogła mieć.




Joanna's POV

Następnego dnia poszłam do kawiarni i usiadłam, wiercąc się i próbując uspokoić moje nieprawidłowe oddychanie. Miałam nadzieję, że nikt nie zauważy, jak bardzo byłam nerwowa i niespokojna.

- Uh, w porządku Joey? - spytała dźwięcznym głosem Megan. Spojrzałam na nią, przełykając ślinę. Patrzyła na mnie dziwnie, opierając łokieć o stół, a w dłoni trzymając plasterek pomarańczy.

Oblizałam wargi i skinęłam głową.

- Jest super! - powiedziałam entuzjastycznie. W rzeczywistości, to było stuprocentowe kłamstwo.

Miałam w głowie totalny bałagan.

To nie było coś strasznego lub traumatycznego. Czułam się zdenerwowana i roztrzęsiona. To jak wysiadka z naprawdę zabawnego rollercoastera. Nogi masz jak z galarety i cały drżysz. Ale nie dlatego, bo jesteś zdenerwowany lub boisz się, ale dlatego, że było przyjemnie i ekscytująco.

Nie zbyt często masz taki sen jak ten. Od czasu do czasu, śnię o czymś, czego rano już nie pamiętam.

Nigdy wcześniej nie miałam tak realistycznego snu. Czułam jakby to był znak na najbliższą przyszłość. Nigdy nawet nie miałam snu, którego, kiedy się obudziłam, całkowicie pamiętałam.

Ale ostatniej nocy, niektóre osoby mogły coś zmienić. Jezus, naprawdę spowodował we mnie zmianę. Każde myślenie o Justinie miało na mnie o wiele, wiele większy wpływ niż poprzednim razem.

Przypomniałam sobie mój ulubiony szczegół ze snu. Czułam cudowne zapachy i słyszałam doskonałe dźwięki.

Nie byłam pewna, o co chodziło w tym śnie, ale przypomniałam sobie, jak leżałam na 600 thread count* egipskiej bawełny z wykończeniem z satyny. Moje paznokcie były idealnie wypolerowane, ładnie wykończone i doskonale zadbane.

Moje włosy, nie były jak zazwyczaj związane. Były niewiarygodnie proste i zdrowe.

Ściany były niebieskie, a sufit piękny. W żadnym stopniu nie przypominał mojego pokoju w domu.

Nie muszę wiedzieć, dlaczego śniłam o tym wszystkim. Nie miałam pojęcia co to znaczyło, choć mogę powiedzieć, że to było tak, jakby doskonałość pokoju promieniowała na mnie, czyniąc środowisko niesamowicie idealnym.

Ale nic z tego nie było naprawdę ważne.

Liczył się fakt, że byłam zupełnie naga i nie byłam jedyna.

Moje serce zadrżało na wspomnienie tego snu. Oczywiście, skończył się nieodpowiednimi scenami. Ale to wszystko było w mojej głowie, całkowicie niewypowiedziane i traktowane jak nic. Było w mojej świadomości i nie miało ucieczki do rzeczywistego świata.

Ale powiem ci... wszystko było zupełnie inne niż myślałam. Wyobrażając sobie rzeczy, w rzeczywistości bardzo się różniły. Bardzo.

 Nigdy nie doświadczyłam tego, o czym marzyłam, ale to było tak realistyczne, że równie dobrze mogło być prawdziwe.

Justin był między moimi nogami, a nasze odsłonięte piersi ocierały się o siebie. Całowaliśmy się tak, jakbyśmy byli profesjonalistami. Moje nogi były owinięte wokół jego pasa.

Fizyczne uczucie (choć niesamowite) nie musi mieć wielkiego znaczenia we śnie. Tam było tak dużo emocji, że czułam, obrzęk w sobie. Byłam szczęśliwa. Szczęśliwsza niż kiedykolwiek mogłam być w całym swoim życiu. Wybuchnęłam płaczem. Tak, zrobiłam to. Ale to nie zniszczyło nastroju. Zamiast tego, Justin zabrał swoje usta od moich, wycierając moje łzy swoimi kciukami. Nie musiał pytać, dlaczego płacze, bo już wiedział, był tak samo szczęśliwy.

To był jak każdy inny sen, w którym wszystko wydawało się mieć sens. Ale mimo to, nie był jak każdy inny sen. Był prawdziwy, ważny i wyjątkowy.

I wywołał coś we mnie.

Byłabym kłamcą, gdybym powiedziała, że nie jestem kłębkiem nerwów. Absolutnie. Byłam zaniepokojona, zaskoczona i na krawędzi. Byłabym również kłamcą, gdybym powiedziała, że Justin nigdy nie pociągał mnie seksualnie.

Ale niezależnie od mojego przyciągania do niego, czułam przesunięcie. Nie wyobrażałam go sobie, jak kogoś, kto mógł spać ze mną.

Przypadkowo i niestety, to wydawało się niemożliwe. Nasza różnica wieku, uczucia wobec siebie i mojej niezręczności, obniżyły moje szanse bycie z nim. Nie tylko to, ale ja po prostu nie byłam lafiryndą. Nie miałam zaufania (lub wysokiej samooceny), by po prostu iść do niego i zaoferować mu swoje ciało. Nie byłam na tyle kusząca i sexy, aby chciał się ze mną przespać.

Tak, jak powiedziałam, moim marzeniem było urzeczywistnienie snu. Ale mogę tylko chcieć, prawda?



 *nie da dokładnie przetłumaczyć się tego, chodzi tu o wysoką jakość
 **cukierki







~*~
niespodzianka!
miało być w środę, ale jest dzisiaj:)


kto się cieszy?
między Joanną i Justinem zaczyna się wreszcie dziać, jezus tyle czekania:)
strasznie miło jest czytać wasze komentarze, to one zmotywowały mnie do przetłumaczenia dla was szybciej rozdziału,

a teraz uciekam na obiad,


miłego czytania i niedzieli misie
 

julia

TO OD WASZYCH KOMENTARZY ZALEŻY KIEDY DODAM ROZDZIAŁ
WIĘC KOMENTUJCIE

46 komentarzy:

  1. yay zaskoczyłaś mnie, że tak szybko dodałaś rozdział! przełomowy sen joanny nareszcie asdghjkl

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny slkjdfkldsf

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu się coś dzieje! :)
    czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. o matko moze w koncu miedzy nimi dojdzie do czegos wiecej<3 swietnie ze dzisiaj jest. nawet nie wiesz jak sie ciesze<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem taka szczęśliwa, że dodałas go dzisiaj. Dziękuję :))
    Racja, coś zaczyna się dziać a może w niedługim czasie udadzą się do kabiny 304 *.* są slodcy.
    Powodzenia w następnym rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mnie zaskoczyłaś tym rozdziałem dzisiaj ale się cieszę :D Fajnie, że coś już między nimi iskrzy, a ta ich rozmowa na drzewie była słodka. Czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow ale zaskoczyłas mnie hahaha dziekuje rozdział super coraz bardziej się rozkręca

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale super że tak szybko to może kolejny w środę ;) wkońcu blog pożądnie funkcjonuje

    OdpowiedzUsuń
  9. wspaniały :)
    Kocham ♥

    czekam nn ;d
    Całuje Ania :*
    ZAPRASZAM : borntobedifferentfromthem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. świetnie że pojawił się dziś :D jesteś dobrą tłumaczką czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło, że ktoś tak uważa, dziękuję jeszcze raz:)

      Usuń
  11. nie mogę się doczekać aż justin i joanna się pocałuja dahsdjsa

    OdpowiedzUsuń
  12. krmnfkpmci0rnmkrev CUDO +smacznego haha :) x

    OdpowiedzUsuń
  13. Dfxgxhh cudooo ! Pewnie że niespodzianka :) proszę częściej o takie !

    OdpowiedzUsuń
  14. wchodzę patrzę a tutaj rozdział! faosihfaoifhaois genialny
    dziękuje za tłumaczenie!
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow cudowną jestes dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow wow wow wreszcie ktos sie wziął za to tłumaczenie !! ; o wchodze na strone i BUM dwa rozdziały ! O takk jestem mega szczęsliwa xd Mmmm czekam na jakies sceny seksualne między naszą kochaną dwójką *.* Tak jestem zboczona nie wnikaj xdd nie mg sie doczekać kochana dzieki, ze tłumaczysz < 3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeju jak mi humor poprawilaś tymi dwoma rozdziałami ;) uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Niech w koncu ida do kabiny 304 hehehehhehehehehe
    Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Omg przez caly rozdział miałam motylki w brzuchu to jest hgjdbddjfbhjfcbhjdbsfhdfdsiu <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow! Dzięki, że tak szybko jest rozdział! :*
    Rewelacyjny jak zawsze! Ciekawe jak między nimi się rozkręci :d
    Kocham to? <3

    OdpowiedzUsuń
  21. tak tesknilam za tym opowiadaniem, dziekuje ze podjelas sie tlumaczenia x cudownie tlumaczysz i tego sie trzymaj:) a co do rozdzialu jeju niech justin w koncu ja pocaluje!!!! i jeszcze ten sen na koncu ahjsdkajdkwjsps cudowne

    OdpowiedzUsuń
  22. kocham kocham kocham!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Oh God! Zawal i zgon na miejscu

    OdpowiedzUsuń
  24. Super,ze rozdzial juz jest ;). Jestem ciekawa co będzie dalej ;))

    OdpowiedzUsuń
  25. Jejku kocham cie dziewczyno ze tak świetnie tlumaczysz rozdzialy ;** czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  26. jakie niesamowite! czekam na następny, kocham <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocham to opowiadanie, jest takie.. inne <3 cudo

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny rozdział!:-) czekam na następny
    @drewzauhl

    OdpowiedzUsuń
  29. Jestem na wycieczce, wchodzę a tu rozdział! *.* świetny, dziękuję za tłumaczenie
    @natinbieber

    OdpowiedzUsuń
  30. Jeeeej , cudowny <3333

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak dobrze, że ktoś podjął się kontynuowania tego tłumaczenia. Świetnie tłumaczysz! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  32. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń