środa, 1 maja 2013

5. "I'll have you know that my hands aren't the only things I like getting dirty"



              W weekend mieliśmy dwie możliwości. Wziąć udział w kilku zajęciach z resztą obozu, bądź zostać i relaksować w swoim domku. Mój leniwy tyłek zdecydował się na pozostanie w łóżku. Byłam zmęczona po całym, ruchliwym tygodniu i ogólnie miałam za dużo na głowie, aby się na czymś skoncentrować.

            Okej, to było w połowie kłamstwo. Byłam zmęczona – ale nie od ruchliwego tygodnia, byłam zmęczona od próbowania zaśnięcia i ciągłego zmieniania pozycji w nocy, aby wreszcie poczuć się komfortowo. W pewnym momencie całkiem przypadkiem wylądowałam na ziemi. Zamiast wyprostować ramiona, aby dosyć bezpiecznie wylądować, złapałam dłonią przewód lampy i patrzyłam, jak z głośnym hukiem upada na ziemię. Szybko zebrałam kawałki szkła i położyłam je na stoliku nocnym (na lewo od mojego łóżka), a następnie wróciłam pod kołdrę, planując udawanie ślepej z samego rana.
           
            W każdym razie, jest jeden powód dla którego byłam tak niespokojna: byłam zdenerwowana. A dlaczego byłam zdenerwowana? Były dwa tego dwa kolejne powody: Candice i mieszanie wieków, które tak szczerze, można zaliczyć do jednej kategorii. Bałam się, że dostanę do niej przydzielona. Po kilku sekundach pewności, że zaraz wybuchnę, zdałam sobie sprawę, co zrobiłam i że była duża szansa, że ona mnie usłyszała.

Dwa słowa: O cholera.

            Wszystko o czym mogłam myśleć to to, czy ona mnie usłyszała, czy nie. Zdecydowałam się nie mówić nic Ally. Tak, była mi bliska, była moją „dobrą przyjaciółką” tutaj, ale nie byłam pewna, czy jest mi wystarczająco bliska, abym mogła już jej opowiedać o moich problemach. Przecież pożyczanie sobie ubrań nie było nic wielkim.

            Ally przeglądała się w lustrze i malowała się eyelinerem, gdy ja siedziałam i na nią patrzyłam. Nakładanie makijażu na twarz, wydawało się być ciężką pracą. Jej lewa powieka, była zamknięta i przytrzymywana przez jej środkowy palec, a ona przesuwała po niej płynnie eyelinerem. Ally zamrugała i oceniła swoją pracę, następnie zamykając kosmetyk.

- Nie uważasz, że to wygląda nierówno? – zapytała, spoglądając na mnie. Moje oczy zaczęły porównywać makijaż, który znajdował się wokół jej niebieskich tęczówek.

- Nie, wygląda dobrze.  – Powiedziałam. To była to prawda, ale nie byłam jakimś specjalistą, jeżeli chodziło o make-up (dopiero się uczyłam).

- Okej. – Powiedziała Ally, uśmiechając się do mnie w lustrze.

            Ally miała zamiar spotkać się z Megan. Obudziła mnie rano, potrząsając mną i poprosiła mnie o pomoc przy wyborze tego, w co się miała ubrać. Mimo, ze byłam zaskoczona, że poprosiła o to mnie (przecież nie miałam wyczucia stylu, przez moich rodziców), udało mi się wstać i wybrać kilka strojów, następnie kładąc je na jej łóżku. Wszystko szło gładko, dopóki nie jęknęła, widząc jeden z przygotowanych strojów. Zanim zdążyłam jej odpowiedzieć, bezczelnie twierdząc, że te ubrania były w JEJ walizce i należały do NIEJ, wykrzyknęła:

- Megan jest taka gorąca! Ja będę wyglądać w tym, jak kawałek gówna! - To było takie niezręczne… Przynajmniej dla mnie. Czy to normalne, że dziewczyny nazywają swoje przyjaciółki „gorącymi”? Nigdy się tego nie dowiem.

Na szczęście, kłopotliwe uczucie, jakie czułam, nie miało wpływu na Ally. Nie chciałabym, żeby zwróciła na to uwagę. Wzajemna nieporadność byłaby najgorsza. Dziewczyna szybko zwróciła się w stronę łazienki, mówiąc mi, żebym była jej asystentką do makijażu w razie potrzeby.

Nie byłam jej potrzebna. Myślę, że po prostu lubiła towarzystwo.

- Skończyłam! – wyćwierkała, zamykając eyeliner. Jej spojrzenie zwróciło się na mnie. Uniosła brwi. – Czy Joanna chce, żebym ją pomalowała? – zapytała.

- Po ostatnim razie, skończyłam z makijażem. Piątek był ostatnim dniem, kiedy byłam pomalowana, chyba, że to nie zniknie do jutra. 0 Powiedziałam, wskazując na pryszcza, znajdującego się na mojej brodzie, który zmniejszył się już gdzieś o połowę, dzięki oczyszczającemu żelowi do mycia twarzy.

Trzymała ręce w obronie, odwracając się na pięcie w stronę lustra.

- Dobrze, dobra. – Cmoknęła wargami. – Więc kiedy masz zamiar zacząć się malować?

- Kiedy moi rodzice mi pozwolą.

- Czyli kiedy?

- Nie wiem.- Wzruszyłam ramionami. Spojrzała na mnie, posyłając mi dziwne spojrzenie. – Co?

Też wzruszyła ramionami.

- Nie wiem. Nie przeszkadza ci to, że nie możesz się malować?

TAK.

- Nie, czemu pytasz? – zapytałam, spoglądając na nią i potrząsnęłam głową.

- Po prostu się zastanawiałam. – Spojrzała na swoje dłonie, które umieściła na ladzie przy zlewie. Zdawało się, że głęboko o czymś myśli, przygryzając dolną wargę. – Nie porównywałaś się nigdy do dziewczyn, które się malują?

Cały czas.

- Być może raz albo dwa, ale jakoś mnie to nie ruszało. – Odwróciła głowę, kiwając nią.

- Dobrze, dobrze. Muszę iść się spotkać z Megan. – Powiedziała, chowając ostatni kosmetyk do kosmetyczki i wychodząc z łazienki. Poszłam za nią i usiadłam na łóżku, patrząc, jak kładzie małą torbę z kosmetykami na szczycie kredensu. Nagle spojrzała znad torby i odwróciła głowę w moją stronę. – Podziwiam twoją pewność siebie, Joanna. – Uśmiechnęłam się, choć  nie miałam do tego najmniejszego powodu. To, co powiedziała, nie było w najmniejszym stopniu prawdą. Alison podeszła do drzwi. – Wiesz, co mówią. Pewność siebie jest seksowna! – krzyknęła, machając do mnie ręką i wyszła.

Osunęłam się po ścianie, wyobrażając sobie, że jestem topniejącą pulą przygnębienia. Westchnęłam. Pewność siebie jest seksowna… To kolejny powód, dlaczego jestem dokładnym przeciwieństwem tego.




- Dlaczego się trzęsiesz? – zapytała mnie Ally, chwytając mnie za nadgarstek i patrząc na lewą rękę. Moje ciało drżało ze zdenerwowania. Moje przeczucie, mówiło mi, że Candice, słyszała, co o niej mówiłam. Byłam na straconej pozycji, robiąc z niej swojego wroga, przecież była starsza. Znaczy, no patrz, co mogłabym zrobić, aby się obronić? Liczyłam się ze słowami i nie mogłam zadać porządnego ciosu, moimi chudymi ramionami. Byłam beznadziejna i wiedziałam, że sama się nie obronię.

- Zimno. – Powiedziałam, wzruszając nonszalancko ramionami. Ally zaczęła pocierać moje ramiona, próbując mnie ogrzać. Choć jej gest był miły, denerwował mnie z jakiegoś powodu. Było z osiemdziesiąt stopni na zewnątrz i wyraźnie dało się stwierdzić, że nie było zimno. To było tak, jak jakaś osoba ma doła i ktoś ją pyta, co się stało, a ona odpowiada „Nic, po prostu jestem zmęczona.” To oczywiste, że ta osoba, nie chciała, żeby ten ktoś się wtrącał. No cóż.

Przyszłyśmy do stołówki, widząc, że każdy już się w niej znajdował. Spóźniłyśmy się trochę do Sali jadalnej, biorąc pod uwagę to, że zdecydowanie nie chciałam opuszczać naszego domku. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie bałam się Candice. Była popularna i wiele osób stało po jej stronie. Nie wspominając o tym, że jej ojciec był właścicielem tego obozu. Kto wie, jaki rodzaj władzy miała do dyspozycji? Może nawet miała prawo mnie wyrzucić, co na pewno nie jest tym, czego bym chciała. Gdybym wróciła do domu, musiałabym spędzać czas z rodzicami, którzy byliby rozgniewani z powodu wyrzucenia ich córki z obozu kościelnego. To takie przerażające. Plus moja mama jest w ciąży. Emocje byłyby bardzo wysokie.

Ally i ja poszłyśmy do długich stołów, na których była ułożona wszelkiego rodzaju żywność. Mój mózg, który ciągle myślał o Candicne, kazał mi otworzyć ze zdziwienia usta… Jajka, bekon, naleśniki, placki ziemniaczane, kiełbasa… Podobno przybył ładunek ze świeżą żywnością. Podniosłam dużą łyżkę i nałożyłam dwa jajka na mój talerz. Byłam głodna, jak nigdy. Czułam, jakbym nie jadła cały dzień. Następnie nałożyłam kilka plasterków bekonu. Uśmiechnęłam się radośnie, sama do siebie. Byłam przygotowana na to, aby wypełnić mój żołądek do skrajności. Nałożyłam sobie prawie wszystko. Co? Jestem dzieckiem. Rosnę.

Usiadłam przy tym stole, co zazwyczaj, w pobliżu środkowego okna, po prawej stronie stołówki. To było smutne, że już po pierwszym tygodniu obozu, wszyscy rozdzielili się na gruby. Rozglądając się wokół, można było stwierdzić, kto należał do jakiej. Ale to nie było zaskoczenie. Czy to nie jest normalne, że nastolatkowie tworzą swoje grupy i wykluczają inne?

Łapczywie wepchnęłam francuskiego Tosta w moje usta. To było lepsze, niż jedzenie, które dostawałam w domu. Moja mama przestała gotować (była tak nadopiekuńcza, jeżeli chodzi o swoje dziecko) i mój tato też tego nie robił.


- Nie myśl, że będę wykonywał pracę kobiety, Grace! – mój ojciec krzyknął, poprawiając swój krawat, a następnie zakładając płaszcz. Znowu wychodził. Nie wiedziałam, dlaczego tak często pracował teraz w kościele. Przecież skończył wszystko, co miał zaplanowane na ten tydzień, a swoje przemówienie wygłosił dwa dni temu. Plus, nie trzeba było się martwić o grupę młodzieży i spotkania wsparcia. Oni byli pod opieką mojej matki. Jedyna o co tak naprawdę miał się martwić to o jego główną część dnia w Niedzielę. Jednak nalegał, że miał coś jeszcze do zrobienia. – Obiad masz zrobić, do czasu, gdy wrócę do domu!


Moja matka jest upartą kobietą, więc odmówiła, aby dbać o dziecko. Zzrobiłam to ja. Po kilku próbach i poparzonym kciukiem, udało mi się przygotować spaghetti na kolację. Potem kontynuowałam robienie wymaganych kolacji (lub obiadów, których nie mogła robić moja mama).

Spojrzałam na talerz Ally, widząc, że ledwo zaczęła jeść jej posiłek, jak ja nachylałam się nad moim talerzem i wkładałam jedzenie do ust, tak szybko, jak to było możliwe.

Spokojnie. To nie ostatni posiłek, który będziesz jeść. Powiedziałam do siebie w myślach. Kiwnęłam głową i wyprostowałam plecy, a mój widelec zanurzyłam w jajecznicy, starając jeść, jak prawdziwa dama.

- Zgadnijcie co! – krzyknęła Megan, wyciągając nogi na stół, znajdujący się naprzeciwko nas obu. Spojrzałam w górę, unosząc brwi.

- Co? – zapytałam, uśmiechając się do Eriki, która usiadła obok Megan. Uśmiechnęła się, nachylając w moją stronę, aby odsłonić bardziej piersi. Mój uśmiech zblakł.

Okej…

- Dokładnie za trzy tygodnie mamy dyskotekę! – Megan zaklaskała radośnie, trzymając w jednej dłoni beżowe ulotki.

Och, fantastycznie. Kolejna rzecz w której nie mogę uczestniczyć.

- Dyskotekę? – zapytałam, unosząc brwi. – Po co?

- Dla zabawy, oczywiście! Zgaduję, że ojciec Candice wziął ostatnio garść pieniędzy i postanowił przeznaczyć je na dyskotekę dla nas. Odbędzie się w pokoju przeznaczonego na ogniska. - Pokój-ogniskowy to miejsce, gdzie mamy robić ognisko, gdy warunki pogodowe są zbyt surowe. Jeszcze go nie używaliśmy, ale rzuciłam na nie okiem w zeszłym tygodniu. Wiem jedynie, że było to dużo pomieszczenie z wysokim sufitem. Drewniane podłogi oraz ściany z drewna i gigantyczny żyrandol ze świecami, zwisający z sufitu. Byłam zaskoczona tym, jak drogo ono wyglądało. Wydawało się, że bardziej przejęto się tym pomieszczeniem, niż domkiem, w którym mieszkały dzieciaki, śpiewające religijne piosenki (religia na pierwszym miejscu, oczywiście).

- Jaki jest tego sens? – zapytałam, biorąc łyka mojego soku pomarańczowego. – Nie robią tego po to, abyśmy mieli gdzie tańczyć. Pewnie będą nam grać chrześcijańskiego rocka.

Megan machnęła na mnie palcem.

- Nie, nie, nie, nie! – wskazała na kawałek tekstu, znajdującego się na ulotce. – Tu jest napisane, że mamy prawo wybierać piosenki, tak długo, dopóki nie zawierają wulgarnego języka.

Dokładnie tak, jakby się podobało moim rodzicom.

- Nie jesteś podekscytowana? – Megan złożyła dłonie w pięści i potrząsnęła nimi, oczekując na moją odpowiedź.

Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się lekko. Nigdy nie byłam na żadnej dyskotece. Nie wolno mi było uczęszczać na potańcówki w szkole, ponieważ moi rodzicie obawiali się, że opuszczę salę i pójdę się czegoś naćpać. Jednak to było w porządku, to nie tak, żeby ktoś mnie o to kiedykolwiek zapytał.

Szczęśliwa mina Megan diametralnie się zmieniła, gdy patrzyła na mnie.

- Świetnie. – Mruknęła, spuszczając ręce na stół i westchnęła.

- Co? – zapytałam patrząc przez moje ramię.

- Madeleine i Candice. – Powiedziała Megan z głosem pełnym irytacji. Zauważyłam Candice, która przejeżdżała ręką po swoich włosach, podczas rozmowy z kimś innym. To ta dziewczyna, która prychnęła na mnie pierwszego dnia! Nareszcie poznałam jej imię.

Tym razem, naprawdę mogłam zobaczyć jej oczy. Ze względu na to, jak daleko od niej byłam, nie mogłam opisać ich koloru i kształtu, ale mogłam zobaczyć jej gęste rzęsy. Ale zaraz, kto nie mógł ich zobaczyć? Wyróżniały się bardziej, niż powinny.

Zdecydowanie były sztuczne.

Odwróciłam się, kontynuując jedzenie, kiedy Megan jęknęła, jak wielką suką jest Madeleine.

- Jest takim płaczącym dzieckiem! Raz, kiedy nie było Candice, ktoś powiedział, że miała operację nosa i jedyną osobą, która z nią rozmawiała była Jordan, a kiedy ona powiedziała, że idzie usiąść z innymi cheerleaderkami, Madeleine zaczęła płakać. Ale nie tak,  że łzy-płyną-wolno-w-dół-policzka, tylko wpadła w histerię! – Uśmiechnęłam się do niej. Szkoda, że tego nie widziałam. To chyba źle, że uważałam to za całkiem zabawne, nie powinnam tak reagować na problemy innych.

- Wydaję się, że naprawdę ich nienawidzisz. – Powiedziała Ally. Megan skinęła głową.

- Nie znoszę ich. – Przyznała. – Są fałszywymi, zarozumiałymi kłamczuchami. Gdybym mogła, usunęłabym je całkowicie z mojego życia.

Kontynuowałyśmy rozmowy, jedzenie i siedzenie. Śniadanie wydawało się płynąc powoli, co było dla mnie dobre. Denerwowałam się mieszaniem wieków i nie miałam ochoty na spotkanie Josha podczas studiowania Biblii. Nie wiem… Powiedz, że to głupie i niedojrzałe, ale Justin miał w pewnym stopniu wpływ na moje uczucia do Josha.

Jesteś po stronie Justina, bo jest gorący! Ale Josh też jest…
Ale nie tak gorący jak…

- Cześć Megan! – ktoś zaćwierkał. Podniosłam głowę i spojrzałam na Megan, w której ciemnych oczach mogłam zauważyć płonący ogień. Nie byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam, że stoi nad nami Candice, która patrzyła na Megan, gdy Madeliene stała za nią. W naszą stronę były skierowane ciekawskie oczy, które obserwowały nas, jakbyśmy były w jakimś telewizyjnym show. – Hej Joanna.

- Czego chcesz, Candice? – zapytała Megan, zanim zdążyłam odpowiedzieć. Widziałam, że jej żyły na szyi się wybrzuszyły, kiedy Blondynka zaczęła na nią patrzeć. Jej pięść zgniatała ulotkę, na temat której wcześniej rozmawiałyśmy. Nigdy nie widziałam Megan tak wściekłej.

Zamiast odpowiedzieć jej, Candice spojrzała na mnie.

- Przytyłaś kilka kilogramów na zimę, jak widzę.

Spojrzałam w dół na mój talerz, nagle tracąc apetyt. Och, więc teraz jestem gruba. Okej.

- Powiedziałam, czego chcesz, Candice? – powtórzyła Megan przez zaciśnięte zęby.

- Och, nic takiego. Chciałam po prostu podejść i zapytać się, jak podoba wam się ten obóz. Oczywiście przez to, ze mamy na nim kilka nowych osób. – Jej oczy zwróciły się w moim kierunku, a usta uformowały w wrednym uśmieszku. Żołądek podszedł mi do gardła. Słyszała, co powiedziałam. Po prostu to wiedziałam. Było to tak oczywiste. Zła atmosfera, otuliła mnie i nie chciała puścić. Wiedziała, a ja byłam jej kolejną ofiarą.

Zanim zdążyła powiedzieć więcej, Megan się wcięła:

- Cóż, wszystko z nami okej, więc możesz zabrać stąd swoja pomarańczową dupę. – Powiedziała, unosząc brwi. Pewność siebie Candice zniknęła. Zmarszczyła brwi, a jej oczy pociemniały.

- Nie mów tak do niej, ty głupia, mała kurwo! – Madeleine splunęła, przysuwając się do Candice. Megan wstała, gotowa aby się bronić. Instynktownie wszystkie wstałyśmy, nie po to aby zacząć walkę, ale aby wszystko uspokoić.

- Megan, w porządku. – Powiedziała Erika, patrząc na Madeleine. – Nie jest warta twojego czasu.

Stałam cicho, wraz z Ally, która wyglądała na stosunkowo spokojną, kiedy ja z drugiej strony, pociłam się  jak głupia. Nie zrozumcie mnie źle, chciałam trzymać się z Megan, ale co mogłam zrobić? Byłam nieśmiałą piętnastolatką, która prawdopodobnie bałaby się cokolwiek powiedzieć. Usiadłam powrotem i spojrzałam na moje jedzenie, którego prawie już nie było. Spodziewałam się, że Madeleine rzuci kolejną, złośliwą uwagę, pociągnie Candice i odejdzie, ale zamiast tego Candice zniżyła się do mojego poziomu.

- Przyszłam tu, aby cię ostrzec. Wiem o tobie bardzo dużo. Trzymaj się z dala od moich przyjaciół, a ja może pozwolę ci mieć przyzwoite wakacje. – Jej słowa mnie przeraziły. Nie trzęsłam się ze strachu, ale bałam się spojrzeć jej w oczy. Mogłabym powiedzieć, że cały mój stolik i wiele innych osób, czekało na moją odpowiedź.

Myśl! Myśl szybko!

Biorąc coś z tego, co Megan powiedziała, wyszeptałam do niej:

- Podobnie ja. Nie chcę mieć do czynienia z takimi płytkimi pustakami, jak ty. – Dopiero po chwili, przetworzyłam fakt, że rzeczywiście to do niej powiedziałam. Jej również zajęło trochę  przeanalizowanie tego. Gdy to zrobiła, wyprostowała się i spojrzała na mnie. To było wszystko na co wpadłam. Mimo tego, że nie opadła jej szczęka, wydawała się być bardzo wkurzona.

Chwyciła szklankę mojego soku pomarańczowego i przechyliła ją, pozwalając, aby jej zawartość znalazła się na moich kolanach. Widziałam, jak ludzie ledwo powstrzymują śmiech i coś szeptają, a ja siedziałam w szoku, trzymając z dala od siebie ręce. Uderzyła szklanką, stawiając ją na stół i spojrzała na nas wszystkie.

- Nie zadzierajcie ze mną. – Wycedziła, zanim zaczęła odchodzić.

Byłam stracona przez swoje słowa. Co się stało? Dziewczyna, której nawet nie znam, ostrzegła mnie, abym z nią nie zdzierała. Moje serce histerycznie szybko biło, moje nogi prawie się trzęsły, mimo że siedziałam. Nie miałam ochoty płakać ani nic… Ja tylko… Byłam zdezorientowana. Co zrobiłam, że tak bardzo mnie nienawidziła?

Spojrzałam w górę i zobaczyłam, jak wielu ludzi wpatruje się we mnie z niecierpliwością. Nikt nic nie mówił. Trwała czysta cisza, a w powietrzu unosiła się presja, czekająca na mój następny ruch. Co powinnam teraz zrobić? Uciec i schować się w domku? Wziąć ręcznik papierowi i zacząć się wycierać? Albo dogonić Candice i zacząć bójkę? Odetchnęłam głęboko, patrząc jeszcze raz na wszystkich. Niektórzy ludzie odwracali ode mnie wzrok, gdy złapałam z nimi kontakt, inni się do mnie uśmiechali. Wielu patrzyło na mnie z sympatią, jednak nikt nie odważył się stanąć w mojej obronie. Nikt się nie odezwał, co bardzo mnie bolało. Przez ułamek sekundy czułam, jakby naprawdę była sama.

Spojrzałam w dół na moje kolana i zobaczyłam, że całe moje spodnie były przemoczone przez sok. W niektórych miejscach nadal spływała żółta ciecz. Nagle ktoś rzucił na moje nogi ręcznik.

- Trzymaj. – Ledwo spojrzałam w górę, widząc kto to był. Mogłabym powiedzieć, że poznałam go po długich palcach i wielkich dłoniach. Spojrzałam na jego twarz, czując jak ból we mnie rośnie. Candice upokorzyła mnie, a był tu Justin, który wszystko widział. Posłał mi współczujące spojrzenie i przycisnął bliżej mnie ręcznik. – Proszę, weź go. – Powiedział cicho. Nie chwyciłam go, nie chcąc od razu spieszyć się ze zmywaniem lepkiego soku. To było wystarczająco żenujące. Wyglądałam, jakby ktoś na mnie nasikał. Nie chciałam zacząć się wycierać, gdy na mnie patrzył. Kilka sekund później wyciągnął w moim kierunku rękę. – Chodź, musisz się przebrać. Spojrzałam na jego dłoń, niezdecydowana, co mam robić. Niezgrabnie ją cofnął. Fantastycznie, teraz myśli, że nawet nie mam ochoty go dotknąć. Gdyby tylko wiedział, że to nie był przypadek…

Skinęłam głową, czując, jak każdy się we mnie wpatruje. Spojrzałam na Justina, który uśmiechnął się do mnie lekko. To był ciepły, uspakajający uśmiech. Rozglądając się, odchrząknął i nagle wszyscy wrócili do jedzenia i rozmów.

- Chodźmy. – Powiedział, biorąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę bocznych drzwi.

Schodząc kilka stopni w dół, zaczęłam się zataczać. Ciepłe powietrze uderzyło mnie, przez co poczułam dziwne uczucie, przechodzące przez całe moje ciało. Nienawidziłam mieć na sobie mokrych ubrań. To było prawdopodobnie jedno z najgorszych uczuć.

- Chciałabyś założyć moje dresy? – zapytał, wyciągając ręce z kieszeni. Zamarłam na chwilę i musiałam pozbierać gałki oczne z ziemi, bo przed chwilą na niej się znalazły. Mogłam usłyszeć, jak głośno się śmieje, widząc moją reakcję. – Wszystko okej, mam szorty pod spodem.

- Nie, w porządku. – Powiedziałam, chociaż oboje wiedzieliśmy, że kłamałam. Chodzenie w mokrych, lepkich dżinsach jest niewygodne. Dreptałam dalej, dostając od Justina kilka dziwnych spojrzeń. Nie miałam pojęcia dlaczego ze mną szedł. Jeżeli jego zamiarem było uniknięcie poniżania mnie, podczas wychodzenia ze stołówki, logicznie byłoby, gdyby nasze drogi rozeszły się od razu, gdy z niej wyjdziemy. On chciał mi pomóc. Chciał pożyczyć mi swoje dresowe spodnie, ale ja odmówiłam. Więc dlaczego nadal ze mną szedł? Myślał, że mógł coś zmienić? Ciągle zadawałam sobie to pytanie w myślach. To było irytujące.

Dotarliśmy do mojego domku w milczeniu. Nie mogłam się powstrzymać od myślenia o tym, jakby było gdybyśmy właśnie wracali z randki. Gdyby Justin mi powiedział „Cóż, jesteśmy na miejscu, a ja czekam na poczekalni pocałunek”.

Otworzyłam moje usta, aby coś powiedzieć, ale nic z tego nie wyszło. Co miałam powiedzieć, żeby nie wyszło niezręcznie i niewygodnie? „Dzięki za odprowadzenie mnie do mojego domku, bo dziewczyna, którą uwielbiają twoje długie palce, lubi wylewać na mnie pomarańczowy sok.”?

Uśmiechnęłam się do niego, odwracając w stronę schodów i rozszerzyłam oczy. Cholera. To było dziwne. Zaczęłam po nich wchodzić, chcąc o wszystkim jak najszybciej zapomnieć.

- Och! Joanna? – moje ciało wypełniło się ciepłem, gdy wypowiedział moje imię. Nazwij mnie żałosną, ale to było prawdą. Podobało mi się w jaki sposób mówił moje imię.

Uśmiechnęłam się, jak najlepiej umiałam i odwróciłam w jego stronę.

- Tak?

Podrapał się po karku, odwracając się na chwilę.

- Chciałem tylko powiedzieć, żebyś nie brała do serca tego, co mówi i robi Candice. Na pierwszy rzut oka nie robi wrażenia miłej, ale jeśli poznasz ją głębiej…

Część mnie, która aktualnie używała mózgu zapewne uśmiechnęłaby się i podziękowała mu, bo… Naprawdę, to była jedna z najmilszych rzeczy, jaką od niego usłyszałam, ale głupia ja nie mogłam się powstrzymać i wypaliłam:

- Naprawdę? To wydaje mi się, że poznałeś ją bardzo głęboko, jeżeli wiesz, co mam na myśli.

Moje oczy rozszerzyły się. Jak mogłam być tak głupia, żeby to powiedzieć? Jeżeli w tym momencie pochyliłby się do przodu i uderzył mnie w twarz – nie obwiniałabym go. Ale zamiast tego… Uśmiechnął się.

… Co?

- Widziałaś to? – zapytał. Bawiłam się nerwowo rąbkiem mojej koszulki, patrząc przed siebie. W co ja się wpakowałam? Dlaczego to powiedziałam? Wstrzymałam oddech, mając nadzieję, że jeżeli zrobię to wystarczająco długo, obudzę się z tego upokarzającego snu.

- Uch… - mruknęłam, próbując wymyślić odpowiedź. To nie było proste pytanie, widziałam, jak robił jej palcówkę. To naprawdę było niewygodne. Nie mogłam się wycofać. Nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. Opierał się o kolumnę, znajdującą się na ganku naszego domku. Uch, no co? Widziałam, jak wkładał palce w czyjąś pochwę! Dlaczego on uważał to za takie zabawne?! – Tak. – Odpowiedziałam w końcu. – Ale widziałam tylko trochę. – Dodałam szybko. Jego uśmiech się rozszerzył. Byłam zdenerwowana, a on tym wiedział. Cholera, czuł to.

- Hmm… - Stał nadal w tym miejscu z rękoma skrzyżowanymi na piersi. – Masz rację. Lubię kopać głębiej, nie bardzo obchodzi mnie czyjaś powierzchnia. Musisz wiedzieć, że nie brudzę sobie tylko rąk. – Oblizał wargi, na co ja zaczęłam się czerwienić. Każda część mojego ciała się paliła. O MÓJ BOŻE, co się dzieje? Czy Justin Bieber właśnie ze mną flirtuje? Nie, Joanna, nie pochlebiaj sobie. Po prostu chciał pochwalić się swoim życiem seksualnym.

Chciałabym być jego częścią…

… Co?

- Jestem tego pewna. – Powiedziałam, tracąc część mojej pewności. – Dzięki za odprowadzenie mnie, Justin. – Powiedziałam, chwytając za klamkę. Zaraz miała odbyć się msza, więc musiałam pośpieszyć i przebrać oraz umyć moją dolną część ciała, biorąc pod uwagę to, że pachniała teraz pomarańczami.

 – Och, trzymaj. – Odwróciłam się w jego stronę i poczułam, jak rzuca na mnie ręcznik. – Nie chcę żeby była brudna. – Spojrzałam na niego w milczeniu. Mały uśmiech chciał wślizgnąć się na moją twarz, ale rozpaczliwie z tym walczyłam. – Do zobaczenia. – Powiedział Justin przed tym, jak odwrócił się i ruszył z powrotem do jadalni. Pomachałam mu, choć nie mógł już mnie zobaczyć.

Wyglądał wspaniale. Miałam doskonały wgląd na jego perfekcyjne muskuły. Nawet nie zauważyłam, kiedy moje usta lekko się rozchyliły. Czułam, jakbym była w niebie. Justin był dla mnie bezczelny. Był nieco perwersyjny, a mnie to … ekscytowało.

Powoli wypuściłam powietrze z ust.

- O mój boże.

Ja, Joanna Grey, byłam całkowicie zadurzona w Justinie Bieberze.



***

 Cześć wam! Jak obiecałam - rozdział dzisiaj. Babcia ma złamane biodro, a w szpitalu była, bo wynikły z tego jakieś powikłania. Nic groźnego. Już jest w domu. Odwiedziłam ją podczas tłumaczenia rozdziału, wygoniła mnie do domu, żebym skończyła tłumaczyć, więc za rozdział możecie kierować podziękowania do niej. 

Co myślicie o końcówce? Bo ja tu umieram prawie, serio, Justin jest taki aw, aż brak mi słów.

A co myślicie o Candice i Madeliene?



Wiecie co mnie boli? Coraz więcej osób do informowania, a coraz mniej komentarzy. Mam dla kogo to tłumaczyć?

Jeżeli czytasz, skomentuj. Napisz chociaż ":)". Proszę.

Nie wiem kiedy 6 rozdział. Miejmy nadzieję, że jak najszybciej.



 A co do tego, że akcja wolno się rozwija... Błagam, oni są na obozie religijnym! Joanna była trzymana całe życie pod kloszem, czego się spodziewaliście?



"Jeżeli dochodzisz to jakichś wniosków to znaczy, że znowu cię pojebało." - Mój ojciec właśnie powiedział to do mojej matki. Pozdrowienia od mojej rodzinki. Uch?

Kibicujcie Barcelonie w dzisiejszym meczu, bo nie będzie rozdziału! HAHA!

Przypominam, żebyście wpisali się do zakładki "Informowani" jeżeli chcecie, żebym was informowała.



ask.fm - alohacher  



Serdecznie zapraszam na tłumaczenie moich koleżanek, naprawdę polecam, Harry Styles w roli nauczyciela chemii. :)

KLIK  
 




52 komentarze:

  1. ja jestem najwierniejszą czytelniczką dsjksdh aw, rozdział fajny. Justin jak zwykle słodki, no a Candice jak zwykle mnie irytuje :// mam nadzieję, że będzie coraz więcej akcji z Joanną i Justinem razem sdkjsdjk <3
    czekam na następny + cudownie tłumaczysz :')
    /@tributeCher

    OdpowiedzUsuń
  2. boże, jaka ta Candice jest irytująca, ugh :/ niecierpliwie czekam na więcej momentów z Justinem i Joanną, kochany jest dla niej :3 czekam z niecierpliwością na następny i dziękuję, że tłumaczysz <3 @brookstube

    OdpowiedzUsuń
  3. PALCÓWKA?
    ALE JAJA

    hahahahahahaha
    Boze Justin weź szybko coś działaj :D a ty Joanna pomaluj sie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Candice jest taka denerwująca. jejku Justin dał Joannie ręcznik <3
    czekam na następny ! <3
    @hey_swaggy

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie <3
    Justin, awww *,*

    OdpowiedzUsuń
  6. fdhfdhdhgfdhdfjhdjdf

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam twoje tłumaczenie i nawet nie waż się przerywać <3 czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne to opowiadanie jest takie realistyczne. Bo w większości główna bohaterka jest taka idealna (mega szczupła, mega piękna, mega ubrana i w ogóle), a tutaj jest zwyczajna.. dziękuję.. <3 @annabei69

    OdpowiedzUsuń
  9. umm .. może zamiast komentować rozdział przyznam się , że zdążyłam przeczytać całość , po tym jak dodałaś 1-2 rozdział . w tłumaczu . mordęga , ale się opłacało . to jest takie kfjgsgflad . ale zdruzgotało mnie to w 25 rozdziale .. jak autorka przestanie pisać w ogóle to chyba zwariuję . so do następnego . mam nadzieję , że pojawi się szybko . pozdrów babcię xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg! Zajebiste ;3333
    Błagam cię dawaj szybko nowy rozdział ja tutaj dostaje pierdolca jak to czytam i cały czas chce więcej ;p
    Całuski :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Gosh, to jest cudowne *.* Przeczytałam na raz. Kocham cię za to tłumaczenie, które nawiasem mówiąc wychodzi ci świetnie <3 Podziękuj babci ;D chcę następny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny rozdział :D Tak jak już ci pisałam na twitterze kocham ciebie i twoje tłumaczenie <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału :3 @shanny_one_time

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja to czytam! <3
    Rozdział genialny, jak zresztą całe tłumaczenie. Odwalasz kawał dobrej roboty.
    Mam nadzieję, że z twoją babcią będzie wszystko okej <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja czytam, nie martw się xd

    OdpowiedzUsuń
  15. Jasne że czytam :) Pozdrów babcie. No i tak w duchu licze na to, że Ally jakoś odmieni jej sposób ubierania i w ogóle @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytammmmm <3

    OdpowiedzUsuń
  17. czytam :)
    @NakedBieberauhl

    OdpowiedzUsuń
  18. a co do małej ilości komentarzy być może spowodowane jest tym że jest weryfikacja tzn. trzeba wpisywać te litery i cyfry to każdego zniechęca :)

    OdpowiedzUsuń
  19. o matko... Hahahahahahahahahaha. xd nie moge przestac sie smiac. PALCÓWKA.? Hahahaha. Nie noo, jebłam. I jeszcze wyznanie Jusa: 'Musisz wiedziec, że nie brudze sobie tylko rąk.' hahahahahaha xd Nawet ja nie wiem jak bym sie zachowała w tej sytuacji a co dopiero Joanna. xd hahaha. Ale miło ze strony Justina, że jej pomógł. c: Ten rozdział mnie powalił. Suki z tej Candice i jej przyjaciółeczki. -,- Ale nie bede rozwijała komentarza na ich temat, bo nie chce sb humoru popsuc. xd Świetne tłumaczenie, nie moge doczwkac sie nn. Też mam nadzieje, że bedzie niebawem. ;33 @69_danger [hahahahaha]

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak Joanna tam wytrzymała z taką kamienną twarzą? Ja bym padła ze śmiechu, o Boże hahahahahahahahahahahahahahahaa - leję hahahahahha xd
    Dziękuję za rozdział. Buziaki <3

    @aania46

    PS. Pozdrów babcię :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Hahaha końcówka najlepsza !!

    OdpowiedzUsuń
  22. Justin był tu taki ahsjisisid *.* jak dla mnie, to wcale akcja się wolno nie rozwija. Jest dobrze, lubię tak.
    Och, współczuję babci. Pozdrów ją :)
    A co do Barcy... Uch, przedupili no :c ale są wzloty i upadki, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  23. Asdddnrftcfzyfbuxhbibgxfcszrboyfpjt czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  24. kocham to opowiadanie... i kocham cię za to ze tłumaczysz jesteś niesamowita

    OdpowiedzUsuń
  25. N I E S A M O W I T E. DZIĘKUJĘ ŻE TO TLUMACZYSZ!

    OdpowiedzUsuń
  26. Jezu kocham to hahhaha
    Dziekuje ze tlumaczysz :)
    @kidrauhl_x33

    OdpowiedzUsuń
  27. Życzę babci powrotu do zdrowia : )) i dziękuję. :* a opowiadanie jest genialne. <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Ale na miejscy Joanny uciekłabym rodzicom. Taka sierota..

    < 3

    OdpowiedzUsuń
  29. Współczuję Joannie jej rodziców... Zachowanie Justina jest intrygujące, Candice, a niby Joanna. Nie mogę się doczekać 6 rozdziału. :D Po części Ty zainspirowałaś mnie do założenia bloga, na którego też Cię zapraszam.. ;) through-the-sorrow.blogspot.com Będę wdzięczna jeżeli zajrzysz, wyrazisz opinię. :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Boże ale to jest boskie. Nie mogę się doczekać aż ( jeśli w ogóle będzie ) Joanna zrobi się niegrzeczna ;3 Ekstra !

    OdpowiedzUsuń
  31. Jej podziękuj swojej babci i życz jej zdrowia od nas. Świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Kocham kocham kocham <3 naprawde!!! Daj nn proszę *.*

    OdpowiedzUsuń
  33. Uh..wspaniały i pozdrów babcie :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Belieberka.♥3 maja 2013 12:33

    Świetny rozdział, kocham Cię!♥ Pozdrów babcię ;*

    OdpowiedzUsuń
  35. Swietne to opowiadanie a ty je dobrze tlumaczysz ;) fajnie sie czyta i napewno bede czytac dalej ;P pożycz babci powrotu do zdrowia ;) pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  36. JHFKJSDHFKDF *________* czekam na nast. :) Jesteś wspaniała :33

    OdpowiedzUsuń
  37. Jesteś świetna, kocham Cię za to tlumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  38. bosze, hahahah kocham to *_*

    OdpowiedzUsuń
  39. [SPAM]
    „Hej, razem ze Scooter’em  natknęliśmy się na wasze filmiki na youtube.
    Chcielibyśmy wam pomóc, mamy propozycję nie do odrzucenia.
    Jednak jest mały problem ponieważ mieszkacie dosyć daleko,
    dlatego chcielibyśmy was zaprosić na prywatne spotkanie w LA.
    Czekamy na odpowiedź.”

    Wiadomość, która zmieniła życie dwoje nastolatków: Rosalie Mills i Nathan'a Lewis'a.
    Zaczęli od nagrywania zwykłych filmików z coverami i wrzucania ich na YT.
    Dzięki Justin'owi Bieber'owi dostają szansę na spełnianie swoich marzeń.
    Chcesz poznać całą historię tej dwójki? Zapraszam do lektury. :)

    http://lepszeodsnu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  40. Świetnie tłumaczenie XD Brawo! Czekam na następny...

    OdpowiedzUsuń
  41. Super! Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  42. to było słodkie ze strony Justina jak jej ręcznik przyniósł :)

    OdpowiedzUsuń